W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

Postanowiłam oszczędzić sobie opowiadania o tym, jak dostałam to wezwanie już
wcześniej, ale bez informacji o jakimkolwiek naruszeniu prawa i o tym, jak próbowałam
przełożyć tę wizytę bez skutku. Przewodniczący wymienili lekko skonsternowane spojrzenia.



  • Alexo, bez względu na to, co już planują wobec ciebie Służby Nadzorcze, jest
    jeszcze coś, o czym powinnaś wiedzieć – oznajmił Serafin śmiertelnie poważnym tonem. –
    Prawdopodobnie coś o wiele ważniejszego.

  • Co takiego? – zapytałam, czując, jak rośnie we mnie napięcie i jak zaczynają
    przechodzić mnie znajome dreszcze.

  • Nasze stowarzyszenie nie jest już dla ciebie takie bezpieczne.
    Teraz poczułam, jak krew ucieka mi z kończyn i miałam wrażenie, jakby ktoś
    podłączył mi kręgosłup do prądu, a serce zaczęło mi bić w przyspieszonym tempie.
    Spodziewałam się, że prowadzący mogą podejść sceptycznie do mojego wezwania na
    przesłuchanie, ale na pewno nie spodziewałam się, że mogą nagle tak jawnie, prosto,
    formalnie i bezwzględnie stać się moimi wrogami. Chyba, że Służby Nadzorcze zaplanowały
    już przejęcie tego miejsca.

  • Jak to? – zapytałam.

  • Gizela planuje donieść na ciebie władzom.

  • Gizela? – powtórzyłam głucho. Nie chciało mi się wierzyć w to, co usłyszałam. –
    Jak to... Dlaczego akurat ona? Przecież Gizeli tak zależy, żeby nasze stowarzyszenie było
    bezpieczne!
    Byłam przekonana, że zrozumieli, co miałam na myśli.

  • Tak, zależy jej na bezpieczeństwie stowarzyszenia, ale niekoniecznie na wszystkich
    jego członkach – wyjaśnił opiekun. – Wiem, że musi ci być bardzo ciężko w to uwierzyć... W
    końcu jesteś tylko nieradzącą sobie alergiczką... Ale Gizela uważa cię za zagrożenie.
    Zarówno dla stowarzyszenia, jak i dla całego społeczeństwa. A ściślej mówiąc, ciebie, Felixa
    i Violettę.
    Postanowiłam pominąć na razie informację o Feliksie i Violetcie, chociaż to, że nie
    byłam sama, dodało mi chyba trochę otuchy.

  • Ale dlaczego uważa mnie za zagrożenie? – zapytałam. – Przecież my nie patrzymy
    tutaj na Plakietki. Myślałam, że uważamy każdego za godnego dołączenia do nas... To
    znaczy, do was...

  • My tak – wyjaśniła Melania. – Ale Gizela i Paul myślą inaczej. Chociaż nie mówią o
    tym na forum. Właściwie z reguły w ogóle nie mówią o tym pozostałym członkom, tylko
    nam. Tak naprawdę ta tura zaczęła się od Williama. Gizela zauważyła już dość dawno, że
    zachowanie Williama wskazuje na pewne złe, potencjalnie zagrażające cechy, ale na
    szczęście udało mu się uciec w porę. Dowiedzieliśmy się, co Gizela knuje i
    podpowiedzieliśmy mu, co zrobić. Praktycznie nikt się nie zorientował...
    Melania mówiła tak cicho, że miałam ochotę poprosić ją, żeby mówiła głośniej, ale
    oczywiście tego nie zrobiłam. Serafin natomiast co chwilę spoglądał to na drzwi, to na swój
    zegarek.

  • Mamy nagrania – Melania wzięła do ręki telefon i zaczęła czegoś szukać. –
    Pokażemy ci, co mówiła Gizela.
    Poczułam się nagle, jakbym robiła coś złego. Jakbym zdradzała moją
    przewodniczącą, obgadywała ją, nastawiała się przeciwko niej za jej plecami. Nie potrafiłam

Free download pdf