będę tolerować ich w moim oddziale.... Chwileczkę Melanio, pozwól mi skończyć... Przykro
mi, że muszę uciec się do takich środków, ale jako formalna i nieformalna dyrektorka tego
miejsca zarządzam, że Ola, Tristian i Paulina zostaną zgłoszeni władzom. I jeśli wy nie
chcecie z nami współpracować, ja zrobię to osobiście. Wiecie, że zebranie dowodów nie
będzie w ich przypadku problemem... Chciałaś coś powiedzieć, Melanio?
- Tak. To znaczy... – usłyszałam ponownie niepewny głos opiekunki. – Rozumiem w
takim razie, że w tej kwestii mamy działać zgodnie z zarządzeniami władz formalnych?
Gizela westchnęła głośno. - Tak, jak powiedziałam. Ta trójka to nie są osoby, które po prostu nie radzą sobie z
formalnym wizerunkiem. Oni mówią wprost o swojej wyższości. Ani żaden obywatel, ani
żaden dzikus nie może żyć z takimi osobami.
Na chwilę zapadło milczenie. Mogłam sobie wyobrazić, jak Melania patrzy na Gizelę
swoim pełnym wyrozumienia wzrokiem i kiwa łagodnie głową. - Jeśli to wszystko, ja głosowałabym już za zakończeniem spotkania – odezwał się
znienacka Paul. – Nie wiem, jak wy, ale ja robię się głodny.
Usłyszałam niemrawe głosy aprobaty i dźwięk odsuwanych krzeseł, po czym
nagranie zakończyło się. Odsłuchałam następnie jeszcze jednego, tym razem krótszego i
mniej oficjalnego. Był to fragment rozmowy Serafina z Gizelą na ten sam temat.
Przewodnicząca po raz kolejny jasno wyraziła swoje stanowisko i jej intencje wobec mnie
nie pozostawiały najmniejszej wątpliwości. Niestety nie był to jeszcze koniec. Melania
oświadczyła, że posiada również nagranie rozmawiających o nas innych członków grupy:
Tiny, Blanki i Samuela. - Żebyś wiedziała, że nie tylko my widzimy wasze niepokojące zachowanie –
wyjaśniła. - Tak, no jasne – usłyszałam wyrwany z kontekstu, sarkastyczny, lekko zmieniony
mechanicznie głos Blanki. – Może jeszcze powinniśmy prowadzić je za rączkę? Dodawać po
każdym zdaniu, że nadal się na nie nie obraziłyśmy?
Ktoś westchnął. Prawdopodobnie Tina. - Ola chciałaby stworzyć relację hermetyczną. Tylko z nią musiałybyśmy rozmawiać,
tylko na nią zwracać uwagę. A przynajmniej, musiałybyśmy znosić takie zachowanie z jej
strony... - Przecież od tego idzie oszaleć! – krzyknęła Blanka oburzonym tonem.
- A co takiego dokładnie Alexa robi? – usłyszałam dochodzący z telefonu Melanii jej
własny głos. – To, że często się do was odzywa, nie znaczy chyba jeszcze, że się narzuca? - To właśnie to znaczy – odpowiedziała jej Tina. – Jak inaczej określić odzywanie się
do kogoś co pięć minut? Niekończący się wywiad? Niekończące się przepytywanie? - Tak, i te sugestie, że zawsze jest za mało – dodała Blanka. – Że nigdy nie dajemy jej
wystarczająco dużo uwagi. - Ona chciałaby chyba, żebyśmy nie rozstawały się z nią ani na chwilę.
- Tak, ale później sama mówi, że musi od nas odpocząć.
- Hipokrytka...
- No dobrze, a co z innymi? – zapytała znowu Melania. – Tylko Alexa wam się
narzuca? - A co inni mają do tego?