W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

poprosiłam o zwolnienie i z początkiem następnego tygodnia wyruszyłam po raz kolejny na
to nieoficjalne pole bitwy, do ciasnego, przesyconego jadowitymi uwagami pokoju.
W połowie tego tygodnia zostałam zwolniona i byłam przekonana, że stało się to tak
późno tylko dlatego, że moi współpracownicy chcieli jeszcze bardziej zachłysnąć się
przyjemnością poczucia tryumfu, jako że nie dali się moim domniemanym próbom
manipulacji i z sukcesem zademonstrowali mi, że to oni są tu od dyktowania warunków. Po
odejściu stamtąd na mojej Plakietce pojawił się napis „Leń” w kategorii „Uwagi dodatkowe”,
natomiast moja reputacja zmieniła się na „Nie wykazującą dostatecznego szacunku” i
utrzymała się na tym poziomie chyba przez dobry miesiąc, co tylko komplikowało moje
relacje z ludźmi.
Pomimo wszystko po pewnym czasie (najprawdopodobniej wtedy, kiedy status mojej
reputacji zmienił się już wreszcie na odrobinę bardziej tolerowany), zgłosiłam się i zostałam
przyjęta do jeszcze jednej pracy. Choć wiedziałam, że zawsze będę słyszeć „mogłaś zrobić
więcej”, miałam już dość słuchania, że „sześć dni w pracy to tyle co nic” i zaczęłam po raz
kolejny rozważać możliwość zatrudnienia się, przeglądając oferty pracy w poszukiwaniu
czegoś ciekawego i innowacyjnego. I znalazłam.
Stanowisko „Asystenta Producenta Filmowego” brzmiało dla mnie zdecydowanie
intrygująco, wręcz fascynująco, jako że zawsze byłam zainteresowana branżą artystyczną i
filmową, przede wszystkim zaś sama pisałam scenariusze i wydawało mi się, że znam się na
rzeczy. Oczywiście poza pracą scenarzysty, zwłaszcza jeśli chodzi o pracę bezpośrednio na
planie, najbardziej widziałam się w roli aktorki.
Odgrywanie ról przed ludźmi zawsze wydawało mi się fascynujące i niezwykłe,
biorąc pod uwagę fakt, że dziewięćdziesiąt procent myśli w mojej głowie dotyczy
interpretacji przez ludzi mojego zachowania i w zasadzie czuję się, jakbym cały czas była na
scenie i udawała coś przed ludźmi. Głównie zaś przekonywała ich do tego, że nie jestem taka
zupełnie bezwartościowa. Taka praca powinna być więc w moim przypadku naturalną koleją
rzeczy. Niestety inni okazali się być innego zdania, a przekonałam się o tym, biorąc kiedyś
udział w castingu i żegnając się bardzo szybko z jakimkolwiek sukcesem na tym polu.
Moja praca jako asystentka producenta filmowego (którego prawie nie widziałam na
oczy, mimo że ostatecznie przepracowałam tam po raz kolejny jakieś półtora tygodnia),
polegała głównie na pracy biurowej, a więc kolejnej pułapce z kilkoma ludźmi i milionami
oczekiwań w jednym pokoju. Schemat mojego działania, a także ustosunkowywania się
pozostałych pracowników do mojej osoby był zadziwiająco podobny do mojego
poprzedniego doświadczenia, mimo że praca sama w sobie była nieco inna. Miałam się
kontaktować z jakimiś ludźmi – i to niekoniecznie z tymi, z którymi pracowałam w pokoju –
i załatwiać jakieś sprawy, które dwa razy wygoniły mnie nawet z biura i pozwoliły na trochę
wytchnienia na świeżym powietrzu, na którym przynajmniej spotykani przeze mnie ludzie
nie wyrobili sobie jeszcze aż tak tragicznej opinii na mój temat.
Jednego dnia zostałam wezwana na jakiś plan filmowy i okazało się to ostatecznie nie
mniejszym koszmarem niż ten w biurze – mój główny problem polegał oczywiście na tym, że
nieustannie zwracałam na siebie uwagę, czy to przez jakieś niestosowne pytanie zadane w
złym momencie, czy nawet przez zbyt głośny oddech lub przypadkowe przesunięcie się w
kadr kamery podczas nagrywania ujęcia. Prawdopodobnie najbardziej przerażała mnie tam
absolutna zależność od pozostałych ludzi. Nie wiedziałam bowiem, ile czasu będzie to

Free download pdf