W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

ukrycia. Szybko przeniosłam wzrok z powrotem na wyczekującą urzędniczkę i
powiedziałam:



  • Kiedy zauważyłam, że mój numer został wywołany, od razu pobiegłam szukać
    wskazanego pokoju. Nie wiem, jak to się stało, że nie weszłam na czas.

  • A kiedy zorientowała się pani, że została pani wezwana?

  • Chyba chwilę po tym, jak mój numer został wyczytany...

  • Nie jest pani nawet pewna? To kto ma być pewny? Mam wezwać jakichś
    świadków? – pytała zirytowana kobieta. – Niech pani mi jeszcze powie, co pani robiła tuż
    przed tym, zanim zorientowała się pani, że został wyczytany pani numer?
    Zawahałam się. Od początku bałam się tego pytania i chyba poniekąd się go
    spodziewałam. Gdybym odpowiedziała, że tylko patrzyłam w ekran i siedziałam na krześle,
    nie byłoby to przecież do końca zgodne z prawdą i urzędniczka na pewno zorientowałaby się,
    że coś jest na rzeczy, a zresztą nie miałam zamiaru kłamać. Odpowiadając jednak, że
    korzystałam z telefonu, dałabym jej tym samym do zrozumienia, że po prostu zlekceważyłam
    swoją wizytę i wymaganą punktualność.

  • Siedziałam w poczekalni – odpowiedziałam w końcu.

  • I coś jeszcze?

  • Starałam się monitorować ekran w oczekiwaniu na wezwanie.

  • I coś jeszcze?! – powtórzyła urzędniczka wyraźnie zniecierpliwionym tonem.
    Sprawiała wrażenie, że nie da za wygraną dopóki nie powiem jej, że robiłam coś, co nie było
    po mnie oczekiwane.

  • Hm... Korzystałam też z telefonu. Ale obiecuję, że kontrolowałam ekran cały czas!

  • Niech pani nie obiecuje, bo najwyraźniej pani kłamie. Nie mogła pani kontrolować
    kolejki, skoro wolała pani korzystać z telefonu. A teraz proszę stąd wyjść.

  • To znaczy, że mam wrócić do poczekalni i pobrać kolejny numerek? – zapytałam
    szybko, zrozpaczona i jakby zadowolona jednocześnie, że przynajmniej udało mi się tak
    szybko ułożyć to niezwykle potrzebne pytanie i być w stanie pohamować swoją rozpacz,
    choćby chwilowo.
    Wiedziałam, że gdybym nie zadała tego pytania, potwornie bym tego żałowała. A
    przede wszystkim żałowałabym każdej rzeczy, którą zdecydowałabym się zrobić po wyjściu
    z gabinetu, bo nie wiedziałabym, co byłoby ode mnie oczekiwane.

  • Powiedziałam, proszę stąd wyjść – powtórzyła urzędniczka, tym razem tonem
    mającej lada chwila wybuchnąć bomby. – I poczekać przed gabinetem.

  • Dziękuję – powiedziałam, bo w istocie poczułam wielką ulgę, słysząc to polecenie,
    nawet jeśli nie oznaczało ono, że będę szybko przyjęta.
    W tym momencie liczyło się to, że wiedziałam, co robić i najprawdopodobniej nie
    będę musiała cofać się do poczekalni.
    Wyszłam zatem z pokoju i usiadłam na ławce naprzeciwko drzwi, czując się jak
    intruz. Nikt nie siedział na tym korytarzu oprócz mnie, bo wszyscy czekają przecież w
    poczekalni, a na korytarzu zjawiają się tylko na chwilę, by przejść przez niego do
    odpowiedniego gabinetu. Szybko zlokalizowałam w jednym z rogów podłużnego
    pomieszczenia kamerę skierowaną prosto na mnie. No tak, kolejna okazja do bycia
    zapamiętaną jako „Ta wyjątkowa”, „Ta, która zawsze musi się wyróżnić i pokazać
    wszystkim, jaka jest zbuntowana”.

Free download pdf