EKOETYKA TEATRU
tacy scenografowie czy artyści, z którymi
współpracowałam teatralnie, jak Daniel
Malone czy Karol Radziszewski, bardzo
często oprócz wytwarzania nowych
rzeczy korzystają z tego, co już w teatrze
jest – z krzeseł, kostiumów, obiektów itd.
Dokumentacja natomiast raczej kojarzy mi
się z tym że spektakl jest nagrywany oraz
że zostaje taka cienka broszurka w postaci
programu. Może nie widzę tu jakiegoś
aspektu albo może chodziło w tym pytaniu
nie o dokumentację, tylko o scenografię
i kostiumy, bo tutaj rzeczywiście można by
pomyśleć o jakimś bardziej zaawansowanym
i bardziej instytucjonalnym recyklingu.
Romuald Krężel:
Też muszę przyznać, że zastanawiałem
się nad tym, dlaczego dokumentacja
jest nieekologiczna. Może to jest kwestia
kosztów digitalizacji czy też wykonania
nagrań? Po moich pracach zostają głównie
nagrania na moim dysku, czy gdzieś w sieci
(jak mamy szczęście i nikt tego nie skasuje
z publicznego YouTube’a). Chociaż nie
wiem, czy to jest szczęście z drugiej strony,
bo czasem nie jest fajnie zobaczyć swoją
starą pracę. Ciekawe, że taka dyskusja na
temat archiwum w Polsce się cały czas nie
wydarzyła. Archiwum wcale nie musi być
nagraniem filmowym albo zakurzonym
pomieszczeniem na piątym piętrze w teatrze,
z jakimiś dziwnymi teczkami. Archiwum
może też być na przykład ciało performera
czy performerki. W jakiś niezdigitalizowany
sposób są tutaj zarchiwizowane spektakle
i może to jest właśnie bardziej ekologiczna
forma myślenia.
Zofia Smolarska:
W tym kontekście przypomina mi się
spektakl Jérôme’a Bela Véronique Doisneau,
w którym tancerka corps de ballet odgrywa
swoje przeszłe role na scenie Opery Paryskiej
w przededniu swojej emerytury. Widzimy,
w jaki sposób jej mięśnie pamiętają
repertuar, ale też dosłownie dźwigają rolę
w szeregu, jaką tancerka pełniła w tej
instytucji. Wydaje mi się, że ten spektakl
właśnie spełnia taką funkcję ekologicznego
archiwum.
Romuald Krężel:
Ale tutaj bym odwrócił sytuację, bo łatwiej
jest pomyśleć o tym, że ciało nobilitowanej
albo doświadczonej artystki jest archiwum,
ale dlaczego ciało debiutującej artystki
nie może nim być? Możemy pójść dalej
w myśleniu o tym, czym jest archiwum,
czym jest dokumentacja. Oczywiście, teraz
trochę teoretyzuję i może jesteśmy daleko
od tematu ekologii, ale może właśnie
z drugiej strony jesteśmy bardzo blisko.
Zofia Smolarska:
To wydaje mi się właśnie bardzo cieka-
wy, nieoczywisty sposób podejścia
do tematu, który obecnie wybuchł,
czyli kwestii dyskryminacji, mobbingu
i molestowania w szkołach artystycznych.
Co by było, gdybyśmy właśnie „zatrudnili”
ekologię do rozmowy o tym, jakie treści
odciskają się w ciałach adeptów i adeptek
na pierwszych lekcjach aktorstwa? Choć
podejrzewam, że gdybym zadała to
pytanie na korytarzu akademii teatralnej, to
wydałby się ono niektórym bardzo pokrętne
i przeteoretyzowane. Że niby argumentem
przeciw mobbingowi czy przemocy ma być
„ekologia cielesnego archiwum”...?
Romuald Krężel:
Nieprawda! To nie jest teoretyzowanie.
Przepraszam, że tak brutalnie wchodzę
w słowo, ale to było bardzo ciekawe
doświadczenie z tym aktualnym #MeToo
w polskim teatrze i polskim systemie
edukacji teatralnej. Mogliśmy obserwować,
jak przemocowe doświadczenia są
zarchiwizowane, odłożone w ciele,
w pamięci. Sam przechodziłem ponownie
całą moją edukację, tak jak niemalże
wszyscy, którzy czytali kolejne doniesienia o
kolejnych przemocowych doświadczeniach.
Tutaj bardzo wyraźnie dotykamy sprawy