Brulion Iławski

(AgnieszkaZ) #1

Kesselberg – od mitu do pamięci zbiorowej... 45


noc. Przez jezioro gnały fale, pośród drzew niosło się wycie
armii złych duchów, na niebie przemykały ciemne chmurzy-
ska. Królewskie domostwo otulił mroczny cień. Gdy przez
okamgnienie blask księżyca przebił chmury, mieszkańcy
zamku zobaczyli, że oto stara czarownica przybyła pomścić
swojego syna Jarosza. Dwanaście głuchych uderzeń spadło
na zamkową wieżę, a wiedźma wyryła na wrotach trzy białe
krzyże. Ciemna noc spowiła dzieło staruchy. Kiedy po dłu-
gim, długim czasie księżyc wyjrzał zza chmur, zamku wraz
z jego szczęśliwymi mieszkańcami już nie było. W mrocznym
lesie ostało się tylko samotne mroczne wzgórze. Gdy rankiem
przybyli okoliczni wieśniacy, w miejscu gdzie poprzedniego
dnia stał zamek, ujrzeli jedynie niewielkie wgłębienie, jakie
widać do dziś dnia.
Pewnego razu w noc świętojańską w lesie zabłądził wę-
drowiec i postanowił odpocząć na zboczu wzgórza. Nadeszła
godzina duchów. Wędrowiec ujrzał, jak wgłębienie otwiera
się i odsłania ziejącą szczelinę. W dole dostrzegł wspaniały
zamek królewski otoczony złotą poświatą, a jego uszu dobie-
gło bicie srebrnych dzwonów. Gdy godzina duchów minęła,
szczelina zasklepiła się i wszystko znów było jak przedtem.
Raz na sto lat księżniczka Hella pojawia się na wzgórzu Kesselberg pod postacią smukłego
węża odzianego w zielonozłotą szatę, z koroną na głowie. Przybywają wtedy ptaki i zwierzęta
leśne, by ujrzeć księżniczkę i okazać jej swą miłość. Hella jednak nie potrafi się tym radować,
tęsknie wyczekując swego ukochanego, gdyż tylko jego pocałunek może odczynić zły czar.
[E. Morgenroth, Deutsch Eylauer Sagen, Dt Eylau 1926, ss. 12–14]
(tłumaczył Jędrzej Skrobot, opracował Wiesław Skrobot)


O złej pannie ze wzgórza Kesselberg

Według pewnego podania, przed wieluset laty na  wzgórzu Kesselberg stał piękny zamek.
Mieszkał w nim bogaty rycerz ze swoją drużyną, a całe okoliczne ziemie były mu poddane. Miał
piękną córkę o blond włosach i niebieskich oczach, smukłą jak topola. Jako że była tak piękna,
wszyscy ją rozpieszczali i spełniali jej zachcianki, nawet te nierozsądne. W sercu panny zrodziła
się bezmierna żądza władzy i przekonanie, że wszyscy powinni jej służyć, biada zaś temu, który
by się jej sprzeciwił. Dręczyła ludzi i zwierzęta. Swą wierną służkę biła batem, powyrywała jej
włosy i podrapała twarz. Cwałowała przez lasy na dzikich rumakach, nieustannie wbijając ostrogi
w ich boki, aż zagonione i pokryte pianą zwierzęta padały. Ptaszek, który porannym śpiewem
śmiał przerwać drzemkę pani zamku, skonał ze szpikulcem wbitym w rozśpiewane gardełko.
A tak oto zdarzyło się pewnego razu w dzień św. Marcina. Wielu chłopów płaciło ryce-
rzowi czynsze dzierżawne, przeto piwnice i spichrze zamkowe wypełniały bogate plony. Wielu

Free download pdf