Słowa, które rzucają cień

(MateuszZeniuk) #1

chodziło o nawiązywanie znajomości.


Po lekcjach wracałem do domu albo szedłem na zajęcia z gry na perkusji. Były to chwile,
które zapamiętałem na długo. Wtedy jeszcze chciałem grać w zespole rockowym, jeździć w trasy
koncertowe i nagrać własną płytę i udzielić wywiadu telewizji publicznej.


Zajęcia prowadził znany lokalnie muzyk, który ze swoim zespołem rockowym podbijał sce-
ny muzyczne lat 80. Traktowałem go z należytym szacunkiem, patrząc niekiedy na niego jak na
swojego guru. Oprócz mnie na lekcje przychodził jeszcze czterech innych chłopaków, ale zespołu
z samych perkusji stworzyć nie mogliśmy, dlatego muzyk-nauczyciel często powtarzał jak ważne
jest współbrzmienie i kontrast różnych instrumentów. A ja chciałem wiedzieć wszystko o muzyce,
chciałem też zrealizować te marzenia, z którymi korespondował mój skryty cień, jaki na siebie
przywlekałem coraz częściej. Chodziłem też na koncerty, nierzadko sam, ponieważ moi kumple ze
szkoły nie podzielali tych samych zainteresowań, choć lubili moje kawałki, które nagrywałem tele-
fonem komórkowym, puszczając je później na przerwach.


Moja nauka gry podobała się mojej siostrze i ojcu, matka nie podzielała ich fascynacji
względem mojej pasji, co niekiedy konfliktowało na linii naszej relacji.


Moi rodzice stanowili odrębny temat, który drążył już same głębie głębi moich psycholo-
gicznych rozważań na temat mojej osoby.


Pamiętam nawet jeden z koncertów, na który nie zostałem przez rodziców puszczony, ponie-
waż grać na nim miał jeden z rockmenów o totalnie groźnym wizerunku.


I tak rodzice stanowili ogromne ogniwo moich młodzieńczych podrygów. Rodzice i dom.
I siostra. Rodzicom zależało ogromnie na naszym wychowaniu, dlatego wtykali nos w nasze spra-
wy tak często, jak to tylko było możliwe. Kochałem matkę miłością najgłębszą, a w ojcu widziałem
to wszystko, co widzieć winien kiedyś mój syn we mnie. I siostra starsza ode mnie o kilka lat, z któ-
rą kłóciłem się tak często, jak to tylko było możliwe.


W domu odnajdowałem spokój jedynie w swoim pokoju, który znajdował się na poddaszu.
Ściany ozdobione plakatami z wizerunkami zespołów muzycznych albo kolorowych deseni oraz
wisiał też na jednej ze ścian duży plakat przedstawiający obraz zupełnie smutnego, nocnego pejza-
żu, który powiesiłem z myślą o perkusji, chciałem bowiem, aby moja muzyka odzwierciedlała te
wszystkie posępne trendy ciężkich brzmień, jakich słuchałem wieczorami, pogrążony w rozmyśla-
niach. Teraz tej muzyki słuchałem rzadziej, ostały się plakaty klasyków, którzy na mojej półce za-
wsze byli i zawsze będą. Myślałem niekiedy o powrocie do gry na perkusji, ale brakowało mi tej
euforii, pragnienia, które towarzyszyło mi w młodości.

Free download pdf