Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

W czwartekjest jakiś corocznyfestyn robotniczy, więc ztej
okazji zapewne Nikolaj wyprawi jakieś nabożeństwo.
Przyjdę na nie, a potem złapię go gdzieś za cerkwią i
zaproszęnaobiad. Tobardzodobry, prostyplan. A jakjuż
będziesiedziałprzystolew jadalni rodzinyIzgoratov, togo
spytam o to i owo, chociaż zdaniem mojego rozmówcy
istniejeryzyko,żeodmówimidostaniasiędoźródeł.Raczej
nie są ściśle strzeżone, tylko po prostu batiuszka nie
chciałby, by kamienne schody prowadzące do podziemi
cerkwisięstarły.Cóż,raczejwątpięwto,bywypaliłztakim
tekstem, ale kto wie? Zresztą, ja tego człowieka jeszcze na
oczyniewidziałam.
Wracając do kwestii obiadu, Agafon nie ma nic przeciwko
takiemu rozwiązaniu. Elizawieta, jak się potem okazało,
również.Nawetchcemipomócugotowaćkilkatradycyjnych
potraw.JestemZASKOCZONA.
Na chwilę obecną, Nikolaj zdaje mi się być strasznie
przewrażliwionym na punkcie jedzenia. Agafon ukrywał
delikatny uśmiech opowiadając mi historię o obchodach
DniaRosji dwa latatemu. Był wtedyfestyn. Tutaj, do tego
skromnego miasteczka z pogranicza dwóch obwodów,
zjechałosiępełnoosób,równieżzokolicMatczynejDrogi,z
takim rozmachemobchodzonotoświęto!ByliludziezBiałej
Czeremchy, Wielkich i Małych Przęseł, Pokoleniówki,
znalazł się nawet ktoś z szacownego Nowosybirska i
Kemerowa!Totylkodowodzi,zjakim rozmachemMatczyna
Droga potrafi organizować imprezy. Mówi się, że Nikolaj
postanowił wyjść na ten festyn ze swoimi dwiema niewiele
starszymi od Lewija córkami kwadrans przed jego
zamknięciem, kiedy to już spuszczano powoli powietrze z
dmuchanych zamków i zwijano stoiska z najlepszymi (i
drogimi)blinamiwKuzbasie.Wszystkopoto,bypowiedzieć
im„O,nie!Spóźniliśmysięchwilkę!”,byparęrublizostało
wkieszeni.Taksamobyłoztymilodami.Bo„przecieżzaraz
zapomną, że je jadły”. A do tego, mieli być po obiedzie u
jednego z parafian, zatem nie byli głodni. Przynajmniej
Nikolajniebył.

Free download pdf