Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

mam pojęcia)... I wtedy mi przerwano. Zażądano kieliszka
wódki,alewjakisposób!
Nikolajwydarłsięnamnie,jakbyinformacji,którechciałam
muprzekazać,niedałosięprzyjąćnatrzeźwo.No,aledobra,
wstaję od tegostołu, całajużpodenerwowana, podłogami
lataprzedoczyma, chwieję się. Otwieram barek, wyciągam
pierwszą lepszą czystą i kieliszki. Rozkładam, polewam. Aż
bałam się spoglądać na kogokolwiek. Pewniepomyśleli, że
sama już jestem pijana, ale to przecież nie tak. Chociaż...
odnosząc wódkę na miejsce, będąc poza zasięgiem wzroku
Nikolaja, odkręciłam butelkę i wypiłam łyka tak prędkiego,
żeażnamomentobrazmisięrozmazał. Możejegocórkito
widziały,możejegożonateż,uwadzeElizawietynieumknęło
tonastoprocent (wiem to, boujrzałam niemezrozumienie
na jej twarzy), grunt, że każda z tych kobiet wówczas
milczałainawetniemiałabyodwagitegoskomentować.
Nikolaj uniósł kieliszek, przechylił głowę do tyłu, po czym
krzyknął chrypliwie „JESZCZE!”. Cofnęłam się, polałam
muitymrazemzostawiłambutelkęnastole.
Chichrając się pod nosem (ten facet to ma chyba słabą
głowę!) kontynuowałzemnądialognatematudostępnienia
archiwów cerkiewnych lubowskiemu muzeum. Gadał jakieś
głupoty o... trudno powiedzieć czym. Albo zaczynał już
bełkotać, albo chodziło o głupoty tak błahe, że nawet nie
znaczyłam polskiego znaczeniawypowiadanych przez niego
słów.
Ale pewien aspekt zrozumiałam. Może i to na moje
nieszczęście,boryknęłamprzezniegośmiechem...
Dosłownie w tym tygodniu napisałam o tym, jak Agafon
mówił mi omożliwości, że jednym z powodów, przez które
niebędąmimogłyzostaćudostępnionearchiwamogąbyć...
kamienne schody! A raczej żal używania ich. TAK,
NIKOLAJ POWIEDZIAŁ, ŻE NIE BĘDZIE CHCIAŁ ICH
WYCIERAĆ,UDAJĄCSIĘDOPODZIEMI.
Śmiałam się jak głupia, autentycznie. Myślę, że śmiałabym
sięrówniemocnonawetgdybymniczegoniewypiła.

Free download pdf