Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

się przypomniałyte moje porównania Lewija dozwierzyny.


tylkodlatego.


Szturm na cerkiew, a ja mazgaiłam się nad durnymi


wypocinamimoichwypocinwyobraźni.Świetnie.


A w tym korytarzyku to już tak świetnie nie było. Było


obleśnie. Ciemno i zimno. Niby to moje urbexowe klimaty,


ale chyba nic dziwnego w tym, iż nie czerpałam z tej


eksploracji ŻADNEJ przyjemności. Stresowałam się,


płakałam,światmiprzedoczymawirowałinibyschodziłam


tam razem z Agafonem i jego latarką, ale i tak odnosiłam


wrażeniejakbymszłatotalniepoomacku.


Aż zapomniałam w tamtym momencie, po co to ja


przyjechałamdoMatczynejDrogi.Poarchiwa!Poarchiwa,


którepomogłybymiudoskonalićmuzeum...


Przedoczymarozciągnęłysięnam dwiedrogi.Jeszczetylko


brakowało, by były one oświetlone pochodniami wiszącymi


naścianie!Tobyłpodobnyklimat,tylkobeztychpochodni.


Na lewo były krypty. Widziałam kilka trumien, o ile nie


kilkanaście. Były brudne, ale nawet ładne. Wiem, bo tam


poszłam, no po prostu MUSIAŁAM tam zajrzeć! Pobieżnie


przeglądałam nazwiska na zardzewiałych tabliczkach, w


nadziei że znajdę trumnę batiuszki Riekowego. Nie jestem


pewna, czy kiedykolwiekwcześniej otym wspominałam,ale


owszem,jedenmoichprzodkówbyłduchownym.Oilesięnie


mylę, był to prasiostrzeniec Flawija Riekowego, który


pozostałwRosji.Owszem,trumnęodszukałam.Byłasrebrna.


Zdobna. Pokrywały ją brzydkie aniołki ze skorodowanymi


oczyma i skrzydłami. A na ścianie, nad szczątkami, wisiał


portret trumienny. Trudno mi opisać, co wtedy czułam, ja,


na co dzień ignorantka, mająca jednak do przeszłości


swojego rodu największy szacunek... Dlatego jestem teraz


taka oszczędna w słowach. To było... uczucie tak bardzo

Free download pdf