za siebie czy wezwanie do zapłaty wypisać na pańskich
rodziców?
Zawahał się. Cóż, mimo niskiego wzrostu naprawdę
wyglądałjakdorosły.
- Jestemniepełnoletni.
Konduktor zmarszczył czoło i przyjrzał się dokładnie
całemu jego bagażowi. Mało która niepełnoletnia osoba
wracaławsobotyzwielkiegoPoznania,majączesobąiście
studenckibagaż. - Poproszę o dokument tożsamości. Najlepiej dowód
osobisty. - No, dobra, jestem pełnoletni, ale czy nie ma możliwości
wpisania tego na konto moich rodziców?! Nie mam
pieniędzy, dlategojadę na gapę, przyznaję się, no. – uniósł
swój gruby głos nawyżyny, cotylkododało sytuacjinieco
więcejgroteski. - Mogętozrobić...aleniechpanwie, żejestpanstrasznym
bucem,proszępana.
Jan, tym razem bezsłownie, podał konduktorowi dowód
osobisty wyrobiony w szkole podstawowej, ważny przez
jeszczetrzylata. - Nic a nic się pan nie zmienił od roku 2010 – odparł,
oddając mu dokument i wypisany mandat. – czas na
uregulowanie płatności ma pan do przyszłej soboty, choć
najlepiej,byzałatwiłtopandopiątku. Dowidzenia,panie...
Kowalski-Majstajnie.
Zbulwersowanemu Janowi zabrakło zaledwie dziesięć
minut, byprzeprawa dorodzimegoLubowa odbyła się bez
ekscesów. Niewierzył w swójłut nieszczęścia, przecież to
był nie pierwszy raz, kiedy jechał na gapę i zapewne nie
ostatni. Naprawdę trudno było go zniechęcić do
czegokolwiek.
Gdy za oknami rozciągnął się lubowski peron, udał się w
kierunku drzwi. Zirytowany, z impetem wcisnął palący się
nańotwierającyprzycisk.Dźwignąłplecaknaswoimmałym
ciele i wywlókł na zewnątrz walizkę. Zapomniał jedynie o