Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

  • Aczemutak?

  • Chcę być na politechnice... a nie na czymś kompletnie
    przypadkowym.
    Aureliuszwstydliwieutkwiłwzrokwdrewnianejpodłodze.

  • Ty i te twoje śmieszne motywacje! Jan Kowalski! –
    zarechotał głośno Tomasz, jak to miał w zwyczaju. –
    Przepraszam.DlaciebietoJanMeilenstein.

  • Tak, żebyś wiedział, że dla mnie jest kimś więcej, niż
    przeciętnym Janem Kowalskim, dlatego nazywam go
    Meilensteinem, kolego. Jedynie ja, zdaję się, nazywam go
    Janem Meilensteinem, pieprzonym Kamieniem Milowym,
    botakąwłaśnierolępełniwmoimżyciu.

  • I co to manibyznaczyć? –wzburzyłsię Aureliusz. –Ty
    gomaszzajakieśtrofeum?

  • Nie...chybanie.

  • Chyba,tak?

  • Niewiem.Onpełnidziwnąfunkcjęwmoimżyciu.

  • FunkcjęKamieniaMilowego.

  • No,możnatakpowiedzieć.

  • Jestdlaciebieobrazem,nieczłowiekiem.

  • Jestdlamnieobrazem,bonawetniedałmiszansybyćdla
    mnieczłowiekiem.Ciągleuciekał.

  • Idlategogogonisz.

  • Goniszzanim napolitechnikę. –wtórowałmuTomasz. –
    Jakbygonieniezanimdoliceumniewystarczyło?

  • Oczymonmówi...Amelija?

  • Taktrudnosiędomyślić?–spytaławyzywająco.–Gdyby
    nie Jan, poszłabym do innego liceum. Do liceum w Złotej
    Wektorowej chodzę tylkoi wyłączniedzięki niemu. Gdyby
    nieon,celowałabymwPoznań,celowałabymwwielkiświat
    izapewnewto,cojestmidane.AleJanMeilensteinwybrał
    liceum w Złotej Wektorowej, w tym śmiesznym,
    powiatowymmieście.
    Usiadłanapodłodzeiskuliłasięprzygrzejniku,zminutyna
    minutę zdającym się być coraz chłodniejszym i
    chłodniejszym.

Free download pdf