tezłotowektorowe katakumbynie są zbyt straszne. Żadnych
tamniemakościnaścianach,jesttylkokilkatrumienidużo,
dużopajęczyn.
Jajużsiępoznałamnatymmieście.
Nie wystarczyło jednak uczęszczanie tutaj do liceum, lecz
musiałam tuzamieszkać. A stałosiętow sobotę, 5 czerwca
2016. Przechodziłam wówczas przez okres tak żałosny, że
nie uznałam tak znaczącego wydarzenia na zasługujące na
opisaniegowdzienniku.
Na wirusa podobnego do grypy zmarła moja matka. Jego
epidemianistąd, ni zowądwybuchław Wielkopolsce, choć
specjaliści nie nazywaliby jej epidemią. Nie
rozprzestrzeniała się poza granice naszego województwa,
trudno określić, dlaczego. Może mama umiałaby mi to
wyjaśnićpoczasie,podogłębnymprzeanalizowaniudanych.
Ona, jako lekarka mierzyła się z nim na pierwszej linii
frontu, tego wirusa było pełno w Poznaniu i w promieniu
około pięćdziesięciu kilometrów od niego. Lubowo
znajdowało się w tej strefie, Złota Wektorowa już nie.
Dobrze, że dzisiejsza medycyna potrafi opanować sytuacje
takie, jak ta względnie szybko. Gdyby z powodu chorób
umierałotyleosób,cowśredniowieczu,bylibyśmyzmuszeni
wozić zwłoki ciężarówkami i chować je w masowych
mogiłach.
Medycyna była i jest rozwinięta, ale i tak okazała się
niewystarczająca, kiedyprzyszłoratowaćżyciemojejmatki.
Na wiosnę 2016 Wielkopolska była druzgocąco
niezorganizowana, i właśnie to uznaję za przyczynę jej
śmierci. W pierwszym tygodniu epidemii zaraziła się i
zmarła. Właściwie, gdy jeden, jedyny raz, w tajemnicy
przede mną poskarżyła się ojcu na utratę węchu i smaku
wiedziałam,żejestjużmartwa,alenawetniepodjęłamsięz
nią rozmowy na ten temat. Wspominam tu o niej tylko
dlatego, by potencjalni przyszli czytelnicy tego dziennika
wiedzieli, żeistniałkiedyśktośtaki, jakWandaRiekowa.By
wiedzieli, że była lekarką, która poległa w epidemii.
Nieistotne, że mimo zmęczenia co ranka zakładała buty do
kasia kuszak
(Kasia Kuszak)
#1