Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

zwłokachwsalonie.Onizgotowalisobiepodwójnyproblem.
Po pierwsze, pogrzeb. Wiadomo. Po drugie, mój pobyt w
szpitalu i leczenie. Krótki, bo krótki, ale jednak. Szokuje
mnie, że z takim urazem wypuszczono mnie po trzech
dniach. Gdyby nie ten wypadek, Antonina byłaby mniej
zawiedziona ze swojego absurdalnego, próżnego powodu.
Nie żałowała tego, że nie będę mogła uczestniczyć w
ceremonii. Żałowała, że kupiła mi na zapas czarną suknię,
którejniewłożę.Pieniążkizmarnowane.Aległupiaonabyła.
Przecież w tamtych czasach i tak nie mogłabym
uczestniczyćwuroczystości.Obostrzeniaepidemiologiczne.
Mój upadek poniósł za sobą poważniejsze skutki, niż
wszyscy się spodziewali. Nabawiłam się najpewniej
zaburzeń równowagi sensorycznej. Ale i tak nie jest to
pewne, zdaniemmojegodurnegoojca, niezasługiwałam na
diagnozę. Zdiagnozowałam się sama, w domu, obserwując
zmiany w swoim ciele, czytając artykuły w internecie.
Dlatego to takie wątpliwe. Tym sposobem chodzę nieco
chwiejnie (co najbardziej daje się we znaki w sytuacjach
stresowych)i nadmiernie odbieram bodźce zotocznia, aco
zatymidzie–miewam problemyzkoncentracją.Totrochę
jakbycoślatałomipogłowie,odbijałosięodścianczaszki,
jakieś idee, tysiące idei na minutę, których nie jestem w
stanie uwiecznić, przelać na kartkę, cokolwiek. Myślę za
szybko i zbyt chaotycznie. Nie wiem, jak miałaby się
kwestia Jana, gdybym nie była zaburzona na tym polu.
Może przejmowałabym się mniej. Może nie chciałabym
przygotowywać się na politechnikę. Chcę znaleźć się w
miejscu,gdziemogętowszystkowykorzystać,alesięnieda.
Pokrętnewytłumaczenie,aletakwłaśniesięczuję. Cośdrży
gdzieśwśrodku,rozpieramnieenergia, niemogęusiedzieć
w miejscu. Jak na złość Pawłowi i Antoninie! Im zawsze
przeszkadzałamojawrodzonaruchliwość.Terazjestjeszcze
gorzej i musząsobie ze mną radzić. Choć może to jest złe
określenie.Powiemtak:musząmnieZNOSIĆ.Aczkolwiek,
nie powiem, mój przypadek nie należy do ekstremalnych.
Czytałam w internecie artykuły o innych osobach z

Free download pdf