starzenie się swojego ciała. Zbliżała się do Babisi, by zaprezentować
jej obwisającą w pewnych miejscach skórę na dwóch rękach i
dwóch nogach, które wyszły przed laty z jej macicy. Motyw matki
cierpiącej – myślał wówczas Bitterböse, zauważając, że to, o czym
mówią na lekcjach historii literatury, może przełożyć na swe
codzienne życie. Sztuka dzienna.
Po czasie stwierdził, że to turpizm.
Dostrzegał to i czuł się lepszy od Babisi. Przecież skończyła
tylko cztery klasy podstawówki, a później – poszła pracować. On
zajdzie o wiele kroków dalej. Skończy liceum, zda maturę, bo to
SELF-MADE MAN^1. Pójdzie na studia, bo studia są dla wszystkich,
a nadprodukcja osób z wyższym wykształceniem to gówno-gadka
„specjalistów” ds. zarządzania zasobami ludzkimi albo pseudo-
kołczów. Zostanie magistrem psychologii, specjalistą od dusz,
wszak psychologia ma korzenie w filozofii. Będzie jednym i drugim.
Będzie alfą i omegą, jednak będzie kazał ludziom mówić na siebie
The River – gdyż jest tą rzeką, o której to pisze się piosenki; bo
przecież jest tyle piosenek z rzeką w tytule. Jest protagonistą swej
życiowej powieści.
The River. To będzie jego alter ego, porywające dusze do
samodoskonalenia, podobnie, jak on, zdobywszy tytuł, udoskonalił
siebie. The River to człowiek wierzący, że każdy zasługuje na to, o
czym marzy, nieważne, ilu jest takich jak on – choć pogląd ten
1
Self-made man – termin odnoszący się do osoby, która osiągnęła sukces, pozycję społeczną lub
majątek wyłącznie dzięki własnej pracy, ambicji i determinacji, bez wsparcia zewnętrznego lub
odziedziczonych zasobów.