Humory pedagogiczne

(Kasia Kuszak) #1

Piersi, piersi, piersi. Dyscyplinując swoje ciało, wstał i podszedł do
firanki, za którą była łazienka. Rozchylił ją. Włożył nos w lufcik i
podziwiał.
Florkowska stała tyłem do niego, eksponując miękkie
pośladki i uda. Mydliła się i spłukiwała, kilkukrotnie. Fascynowała.
Miała tatuaże. Sporo tatuaży. Napisy i rysunki. A przede wszystkim
trzy linie, zaznaczające trzy obwody jej ciała. Jedna wokół piersi,
przechodząca pod łopatkami. Druga – zaczynała się i kończyła na
poziomie pępka. Trzecia – wychodziła spomiędzy pośladków,
przecinając biodra i łono. A jaka cudownie opalona była! Musiała
opalać się w skąpej bieliźnie. Widać było, jak odznaczyły się cienkie
paski skóry białej jak ryż.
Nabierała mydło na ręce i rozsmarowywała je po całym ciele.
Mydliła się i spłukiwała, mydliła się i spłukiwała, woda spływała po
wszystkich dolinach i pagórkach po nawilżonej skórze pani
inżynier. Niektóre tatuaże zaczęły już blaknąć, ale to nie szkodzi. O,
właśnie się odwróciła. Brązowe, odstające brodawki. Bitterböse
chciałby stać się jedną z nich. Albo którymś z liniowych tatuaży,
które okalają to ciałko aż w trzech miejscach. Przytulają,
zapewniając jej poczucie, że ktoś nad nią czuwa. Chciał klęknąć
przed nią i wycałować jej brzuch. Albo ugryźć ją dla jęknięcia.
Wyobrażał sobie, że z taką opalenizną i biustem, z
powodzeniem nadawałaby się na piosenkarkę country. Już, już
słyszał, jak śpiewa o kładzeniu na nią dłoni, jak rzuca się w tłum, a
ten – rzeczywiście to robi...
Bitterböse w spodniach od piżamy odczuł swą fizjologię.
Wolał się oddalić zawczasu i przebrać się. Schowany pod kołdrą
uczynił to, co do niego należało, a gdy łazienka była już wolna –
przeczesał i spiął recepturką swe rude wąsiony.

Free download pdf