Dwa powody 3 /6
Beautiful Desolation, The Brotherhood Games, GOG.com, Windows
nowe płyty z mojej półki Wojciech Mann
S
pecjalnością grupy Ro-
omful of Blues jest nie
tylko długowieczność,
ale też niezmiennie
wysoka jakość ich produkcji.
Swoich słuchaczy grupa jed-
nak ostatnio nie rozpieszczała.
Na nową studyjną płytę ROB
musieli czekać aż dziewięć lat.
Album nosi przekorny tytuł „In
a Roomful of Blues” i, jak tytuło-
wy pokój, wypełniony jest kla-
sycznym, pełnym animuszu bluesem: śpiewanym, bębnionym i,
przede wszystkim, trąbionym. ROB nie bez powodu określają się
sami jako „little big band”. Ich pięknie brzmiące dęciaki są od lat
- XX w. znakiem rozpoznawczym tej orkiestry. „In a Roomful
of Blues” to kolejna porcja zachęcającego nie tylko do słuchania,
ale i do zabawy pełnego swingu jump bluesa. Dla zmęczonych
podskokami na parkiecie jest też piękna ballada o utraconej mi-
łości „She Quit Me Again” czy uwodzący leniwym rytmem groź-
nie zatytułowany „Carcinoma Blues”. Muzyka na płycie bardzo
nienowoczesna, ale za to po mistrzowsku wykonana. Ich jump
blues to z pewnością nie muzyczny „junk food”.
Mistrzowska zabawa 5 /6
Roomful of Blues, In a Roomful of Blues, Alligator
REKLAMA
Firmowe danie 3 ½/6
Albert Cummings, Believe, Provogue
U
rodzony w Williamstown
w stanie Massachusetts
amerykański bluesowy
gitarzysta i wokalista
Albert Cummings zaczynał swoją
karierę zawodową jako budow-
laniec. Niezależnie od stawiania
domów interesował się muzyką,
grając najpierw na banjo, a póź-
niej n a gitarze. Jego amatorskie
występy przyniosły mu najpierw
lokalną popularność, a w wieku
36 lat płytowy debiut „From the Heart”. W połowie lutego br.
Cummings zaprezentował światu swoją nową płytę „Believe”.
Ten album to kolejne, dość typowe „danie firmowe” artysty. Po-
śród 11 utworów znajdziemy opatrzone smakowitą gitarą klasy-
ki, takie jak „Hold On”, znane z przebojowego wykonania duetu
Sam&Dave, nieśmiertelny „Red Rooster” Dixona czy przyzwoite
wykonanie „Crazy Love” Vana Morrisona. Spośród kompozycji
własnych Cummingsa przebojowym potencjałem wyróżnia się
stylowy melodyjny kawałek „Do What Mama Says”, a wisienką
na torcie jest zamykająca całość pięknie gitarowa wersja
„Me and My Guitar”.
salon gier
A
ż trudno uwierzyć, że tak rozbudowaną grę przygo-
dow o-eksploracyjną, nierzadko imponującą efek-
townymi sceneriami i oryginalnością wizji, stworzyły
zaledwie dwie osoby – bracia Nic i Chris Bischoffowie.
W 1980 r. pojawił się na niebie tajemniczy, gigantyczny obiekt.
Technologie i wiedza, jakie dzięki niemu zdobyła ludzkość,
odmieniły nasze życie. Lata później dwóch braci (ciekawa koin-
cydencja), po nielegalnym wylądowaniu na obiekcie, przypad-
kowo przenosi się w inną rzeczywistość, po upadku cywilizacji.
„Beautiful Desolation”, powstała dzięki zbiórce na Kickstarterze,
okazała się bardzo popularna wśród amatorów stylu post-apo,
ale mimo to może okazać się ostatnią grą braci Bischoff – więk-
szość gra w kopie skradzione („pirackie”). Braciom grozi plajta.
Jak widać, są więc dwa dobre powody, by tę grę kupić. Oprócz
tego, że jest po prostu tego warta.
OLAF SZEWCZYK