W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

pytając, czy osoby oczekujące na przyjęcie na oddział diagnostyczny dla
nieuprzywilejowanych zostaną niedługo zabrane. Pielęgniarka spojrzała na mnie gniewnie.



  • Jak pani śmie podchodzić do mnie i pytać mnie o coś osobiście, jakbym była
    pierwszą lepszą nieuprzywilejowaną pacjentką albo, jeszcze lepiej, pani prywatną
    koleżanką?! – krzyknęła do mnie. – Ja nie mam czasu odpowiadać na pani indywidualne
    pytania!

  • Czy pani nie widzi, że szpital zajmuje się całą społecznością, a nie tylko panią? –
    zapytała jakaś starsza kobieta, jedna z tych, które zdawały się plotkować o mojej Plakietce.
    W tej sytuacji jak zwykle nie pozostawało mi nic innego jak przeprosić i wycofać się
    na swoje miejsce, czekając z niemniejszym zdenerwowaniem na to, co pielęgniarka
    najwyraźniej miała nam do oznajmienia.

  • Proszę państwa, przyszłam zabrać osoby oczekujące na przyjęcie na oddział
    chirurgiczny nieuprzywilejowany – powiedziała kobieta surowym i zdecydowanym tonem, a
    ja poczułam kolejną falę frustracji, choć jednocześnie niemądrej ulgi, jako że jeszcze nie
    oczekiwano ode mnie żadnego działania.
    Parę osób przybliżyło się do nas, a pielęgniarka zaczęła wyczytywać nazwiska
    pacjentów, tak jak poprzednim razem. Miałam ogromną ochotę zapytać, a w każdym razie
    dowiedzieć się, ile jeszcze grup zostanie zabranych zanim przyjdzie pielęgniarka z oddziału
    diagnostycznego, ale oczywiście nie było takiej opcji, bo kobieta (i nie tylko ona) wyraźnie
    dała mi do zrozumienia, że w izbie przyjęć nie udziela się odpowiedzi na pytania
    indywidualne.
    Kiedy grupka wyszła, powoli zaczęłam zauważać, że hol się wyludniał, to znaczy,
    nadal było tam sporo ludzi, ale zdecydowanie mniej niż na początku i chociaż z jednej strony
    dawało mi to nadzieję na szybsze opuszczenie tego miejsca, jednocześnie zaczęłam się
    zastanawiać, czy w pewnym momencie moje siedzenie tu nie stanie się tak podejrzane, że
    ludzie pomyślą po prostu, że siedzę tu dla zabawy. Przyszłam tu, bo nudziło mi się w domu i
    chciałam pooglądać sobie chorych ludzi, z walizką i telefonem w dłoni jako część kamuflażu.
    Na szczęście po kolejnych kilku czy kilkunastu minutach zjawiła się następna
    pielęgniarka, oznajmiając tym razem, ledwie słyszalnym głosem:

  • Proszę o podejście osoby zapisane na oddział nieuprzywilejowany diagnostyki
    ogólnej.
    Z nieznośnym chłodem rozprzestrzeniającym się po moim ciele podeszłam chwiejnym
    krokiem, tak przynajmniej mi się zdawało, do pielęgniarki, która zaczęła wyczytywać
    nazwiska. Oprócz mnie zostały wyczytane cztery osoby, dwóch panów i dwie panie. Szybko
    zorientowałam się, że ta druga pani to ta młoda kobieta, która stała przede mną w kolejce do
    rejestracji i skierowała do mnie krytyczną wypowiedź. Podeszła jako ostatnia, w trakcie
    wyczytywania nazwisk i prawdopodobnie siedziała na drugim końcu sali, dlatego jej nie
    widziałam. Spojrzałam na nią automatycznie, chyba z lekkim zaskoczeniem na twarzy (w
    końcu miałam do tego powód), ale ona w ogóle nie zwróciła na mnie uwagi. Nie chciało mi
    się wierzyć, żeby mnie nie zauważyła, dlatego w pewnym sensie z ulgą przyjęłam ten niemy
    sojusz i również zaczęłam udawać, że wcale mnie to nie dziwi, że się spotykamy. Żeby nie
    było, że jestem tak niedojrzała, że nie mogę się nadziwić, że spotykam kogoś po raz drugi i
    patrzę na tę osobą jak dziecko, które pierwszy raz w swoim życiu przeżywa zbieg
    okoliczności.

Free download pdf