W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

  • Ja też, ale w przyszłym tygodniu jestem umówiona do kosmetyczki i tym razem
    zaręczam, że nie pozwolę, żeby cokolwiek stanęło mi na drodze! Przecież też jesteśmy
    ludźmi.

  • A te tabletki podałaś tej kobiecie, Ela?

  • Jakiej znowu kobiecie?

  • No, tej z pokoju nr 4, Żabkowskiej, czy jak jej tam.

  • Aa, tak. Kilka razy z rzędu się upominała. Jakby myślała, że wie lepiej, co musi brać
    niż sam doktor! Zwariować można z tymi niektórymi pacjentami, doprawdy...
    Pielęgniarka, która uskarżała się na pacjentów, odwróciła się nagle w moją stronę i
    podeszła do mnie z jakąś strzykawką w ręce, po czym usiadła na taborecie obok i zaczęła
    układać jakieś probówki stojące na szafce obok czy coś takiego. Nie chciałam się za bardzo
    przypatrywać, żeby nie wyjść na nachalną i podejrzliwą. Poza tym, bałam się, że wbije mi
    igłę w rękę, kiedy nie będę się niczego spodziewać i stwierdziłam, że chyba wolę na to nie
    patrzeć, żeby przynajmniej nie dać jej satysfakcji z zaskoczenia na mojej twarzy.

  • Proszę podwinąć rękaw – zażądała po chwili, podczas gdy pozostałe pielęgniarki
    przekrzykiwały się koło nas. Pani, która siedziała na drugim krześle, wstała i została odesłana
    do swojej sali, zostałam zatem chwilowo jedyną pacjentką w pomieszczeniu.

  • Krysia, a ty ile razy pobierałaś już dzisiaj krew? – zapytała jedna z pielęgniarek.

  • Ja już nawet nie liczę – odpowiedziała kobieta siedząca obok mnie. – I tak nikt mi
    więcej za to nie zapłaci.

  • Co racja, to racja. A niektórzy pacjenci to sobie myślą, że my nic nie mamy do
    roboty i tylko czekamy na ich żądania. Ja tylko się modlę, żeby ta Żabkowska już nie
    przychodziła marudzić...
    Pielęgniarki rozmawiały ze sobą zupełnie tak, jakby mnie tu nie było, albo raczej,
    jakby chciały mi dać do zrozumienia, że jestem tylko obiektem, obsługiwanym tylko dlatego,
    że tak nakazuje formalne prawo. Dodatkowo byłam przekonana, że jeśli jeszcze nie
    zauważyły skandalicznych napisów na mojej Plakietce, z pewnością stanie się to niebawem.
    Sytuacja, w której się znajdowałam, działała zresztą definitywnie na moją niekorzyść i
    wystarczył jeden zły ruch, jedno złe spojrzenie, a może nawet jedna widoczna myśl, żeby
    obsługująca mnie pielęgniarka wyrządziła mi niemałą szkodę swoją igłą.

  • Może pani podwinąć ten rękaw wyżej?! – zapytała mnie z wyraźną irytacją w głosie.

  • Co pani sobie myśli, że ja będę podwijać pani rękaw jak dziecku?!
    Szybko podwinęłam rękaw wyżej i ponownie odwróciłam wzrok, skupiając się całą
    siłą woli na tym, żeby się nie poruszyć i żeby jednocześnie nie wyglądać jak posąg z kłującą
    w oczy plakietką (o ile to w ogóle było możliwe). Pielęgniarki stojące teraz praktycznie na
    przeciwko mnie zamilkły na chwilę i zdążyłam zauważyć, że niestety wpatrują się ewidentnie
    w przypiętą do mnie Plakietkę.

  • Co za haniebna reputacja! – skomentowała pielęgniarka o imieniu Elżbieta.

  • Nie, Ela, popatrz lepiej na jej uwagi dodatkowe!

  • No przecież o tym właśnie mówię!

  • A to nie jest przypadkiem ta młoda pani, która się spóźniła na oddział? – usłyszałam
    dochodzący z boku głos i poczułam jednocześnie wbijającą mi się w rękę igłę.

  • Oczywiście, że to ona! – krzyknęła z kolei pielęgniarka Basia. – Musiałam
    specjalnie lecieć po nią na korytarz, bo nie chciało jej się normalnie wejść po schodach.

Free download pdf