W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

rygorze. Jedno było pewne, w każdym razie – mogłam wtedy zapomnieć o możliwości
podjęcia jakiejkolwiek oficjalnej pracy.



  • Sporo macie tych zajęć – skomentowałam.

  • Ale większość jest nieobowiązkowa – zauważyła Tina. – Chodzą na nie chyba
    głównie osoby mieszkające na stałe w przychodni, chociaż my czasami też.

  • A czy myślicie, że mogłabym, przynajmniej na początku, przychodzić tylko w
    niektóre dni?

  • Oczywiście, O... Alexo, przecież jesteśmy tylko nieformalnym stowarzyszeniem! –
    wykrzyknęła Gizela, zanim ktokolwiek zdążył się odezwać. – Nikt nie będzie cię zmuszać do
    przychodzenia dzień w dzień według planu!
    Sabina wyglądała przez moment, jakby chciała coś powiedzieć, ale chyba
    zrezygnowała i powróciła do swojego talerza.
    Chwilowo zapanowała między nami cisza, kiedy nakładałyśmy sobie jedzenie na
    talerze i tylko wokół nas toczyły się jakieś rozmowy. Zauważyłam, że niektórzy członkowie
    stowarzyszenia podchodzili do kuchni, nakładali sobie jedzenie i wychodzili, mówiąc
    „Cześć!” albo „Dzięki!” albo po prostu nie odzywając się w ogóle. I nie byli to wcale
    koniecznie członkowie grupy alergików. Pomyślałam, że ja również powinnam podziękować
    za jedzenie i wszystko co od nich otrzymałam, ale nie było ku temu za bardzo okazji, bo
    Valeria siedziała przy innym stole, oddalonym trochę od naszego i mogłaby mnie nie
    usłyszeć, biorąc pod uwagę mój nieprzewidywalny głos i dyskusje toczące się wokół nas.

  • I jak ci się tu na razie podoba, tak ogólnie? – zapytała Sabina, w przerwie pomiędzy
    jednym kęsem a drugim.

  • Dzięki, jest bardzo ciekawie – odpowiedziałam, nie będąc pewna, jakie są moje
    rzeczywiste odczucia i nie wiedząc, jak dużo z nich chcę tak naprawdę ujawnić.

  • Co ci się najbardziej podoba? A co ci się nie podoba? Co cię najbardziej zdziwiło?

  • Hmm... - pokazałam, że się zastanawiam, próbując znaleźć odpowiedzi na zadane
    mi pytania, a tak naprawdę myśląc głównie o tym, jak bardzo się obawiam, że nie znajdę na
    nie satysfakcjonujących odpowiedzi i ciesząc się, że jedzenie może posłużyć mi za pretekst
    do dłuższej pauzy.

  • Myślę, że ogólnie wszystko mi się bardzo podoba – powiedziałam w końcu. – I
    jednocześnie jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, jak wszystko tu dobrze funkcjonuje w
    sekrecie.

  • Czy dobrze funkcjonuje, to się jeszcze okaże – wtrącił Eric, który siedział niedaleko
    nas i zaśmiał się lekko ironicznie.

  • Tylko... - zaczęłam, czekając, aż ludzie skończą się śmiać. – Trochę się tylko
    martwię, że nie dam rady uczestniczyć w tych wszystkich zajęciach. To znaczy, wiem, że nie
    muszę we wszystkim, ale nie wiem, jak dużo w ogóle dam radę.

  • Zupełnie jak Deborah – zauważyła Gizela, kręcąc głową. – Jej też ciągle się wydaje,
    że nie zdąży, że nie da rady...

  • A co takiego robisz na co dzień? – zapytała Sabina. – Przecież nie pracujesz nigdzie,
    z tego co widzę?

  • Nie, nie pracuję – przyznałam, starając się nie przejmować tym, czy pozostawiam
    moją Plakietkę na widoku, czy raczej wyglądam, jakbym chciała ją ukryć, manewrując
    rękoma przy stole. – Tak naprawdę nie robię nic specjalnego. Podobnie jak niektórzy tutaj

Free download pdf