W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

który mieszkał za granicą. Wszyscy oni należeli do naszej stałej „ekipy spotkaniowej” i
wszyscy oni mogli mieć różne plany. Dziadków chyba nie pytano raczej szczególnie o
zdanie, jako że siedzieli większość czasu w domu, a w każdym razie, nie mieli takich
„poważnych obowiązków” jak młodsze generacje. I oczywiście nikt nie pytał o zdanie mnie,
bo wiadomo było powszechnie, że Ola nie pracuje i zawsze ma wolne.
Tymczasowa oraz niestabilna nieobecność ciotki Pulcherii i jej rodziny w domu nie
była jednak jedynym powodem mojego napięcia. Przez prawie pół godziny nie słyszałam w
domu prawie żadnych odgłosów, tak jakby nawet babcia i dziadek chcieli zamaskować swoją
obecność i wydawało mi się, że robię straszny hałas. Jeśli babcia rzeczywiście spała, kiedy
przyszłam, musiałam ją już raczej dawno obudzić. Nie chciałam jednak ryzykować
zakłóceniem czyjegoś spokoju, a ponadto przez cały czas miałam co robić, zajęłam się więc
posłusznie dekoracją salonu, nie wychodząc na korytarz i nie zaglądając do innych
pomieszczeń. Kiedy stół został nakryty, wydawało mi się, że wszystko było już gotowe i
absolutnie na gotowe wyglądało, jako że salon urządzony był bogato i ze smakiem.
Sięgnęłam jednak bez większego wahania po dostarczone mi dodatkowe elementy
dekoracyjne, żeby nie było, że odmawiam komuś pomocy.
Dziadkowie wraz z rodziną ciotki mieszkali w dużej, dwupiętrowej willi na
przedmieściach, w prawdopodobnie najlepiej urządzonej, a jednocześnie najspokojniejszej i
najpiękniejszej dzielnicy naszej metropolii. W zaledwie dwadzieścia minut można było zajść
z ich domu na urokliwą plażę nad lokalnym jeziorem, a wokół roztaczały się obszerne lasy i
polany, względnie nieskażone falą odpadów cywilizacyjnych. Była to tak zwana Dzielnica
Willowa, jako że okazały dom moich dziadków nie był tutaj wyjątkiem.
Pracując w salonie, w którym mieliśmy się zgromadzić, co chwilę spoglądałam na
zegarek. Chociaż nie było jeszcze piętnastej trzydzieści, każdy przejeżdżający ulicą
samochód przyprawiał mnie o szybsze bicie serca, bo wydawało mi się, że to oni. Na domiar
złego, każdy przejeżdżający tą ulica samochód zdawał się zatrzymywać na chwilę, albo
przynajmniej zwalniać znacząco, akurat przy naszym domu, co wprawiało mnie w jeszcze
większe zdenerwowanie. W końcu wyjrzałam przez okno i zauważyłam, że na ulicy,
dosłownie naprzeciwko okna, z którego wyglądałam, znajdował się próg zwalniający i to on
był przyczyną zatrzymywania się pojazdów. Od razu zaczęłam podejrzewać, że ciotka i
wujek samodzielnie zadbali o umiejscowienie tego progu dokładnie tutaj, żeby utrzymywać
mnie w napięciu w sytuacjach takich jak ta.
Kiedy wszystko zostało już zrobione w salonie i zaczęłam się zastanawiać, ile czasu
zejdzie mi w kuchni, chcąc i nie chcąc za jednym razem, żeby babcia przyszła mi wreszcie
powiedzieć, co jest tam konkretnie do zrobienia i wyłożyła kawę na ławę, usłyszałam, jak
ktoś otwierał drzwi do pokoju. Domyśliłam się momentalnie, że musi to być babcia lub
dziadek, bo ciotka Pulcheria z wujkiem Marianem i ich córką nie weszliby przecież do domu
tak cicho. Po chwili babcia Antosia ukazała się w otwartych drzwiach.



  • No, jesteś, Ola! – powiedziała, podchodząc do mnie i ucałowała mnie, jak to miała
    w zwyczaju. – Dziadek cię wpuścił, nie? No widzisz, a ja zaspałam. W moim wieku trzeba
    trochę więcej sypiać, nie tak jak wy, młode ptaki, latające nocami po ulicach...
    Nie skomentowałam tego, bo nie lubiłam wchodzić z babcią w dyskusje.

  • A co to takiego na twojej Plakietce? – zapytała nagle, zauważając moją etykietę.
    Byłam pewna, że jeśli nawet nie dziadek, babcia zauważy zmiany od razu.

Free download pdf