W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

  • Ta dziewczyna jest naprawdę biedna. Żal mi jej po prostu. Widzieliście, jak próbuje
    ukrywać się z tą swoją Plakietką?

  • Ukrywać się? – to był chyba wujek Gregory. – Ja bym raczej powiedział, że ona się
    z nią obnosi!

  • Ale ona sama sobie na nią zapracowała! – krzyknęła wzburzona ciotka Pulcheria. –
    Ja się nawet nie dziwię, że została uznana za manipulantkę. Co jak co, ale nami próbuje
    manipulować chyba od początku swojego życia. Od kiedy tylko była w stanie stanąć na nogi i
    powiedzieć coś więcej niż „ma-ma”. Albo przynajmniej, od kiedy spotkała Misię i nauczyła
    się mówić „nie”.
    Tak jak się domyślałam, rozmawiali o mnie i o najnowszych zmianach na mojej
    Plakietce. Kiedy wróciłam do pokoju, dziadkowie mówili akurat o swojej kondycji
    zdrowotnej i o tym, dlaczego babcia Antosia otrzymała status poważnie chorej. Był to
    zapewne wynik kwestionowania moich własnych chorób, o którym zdążyłam usłyszeć
    jeszcze będąc w łazience.

  • Ale my się nie poddajemy! – oznajmił dziadek donośnym głosem. – Bo my nie
    jesteśmy z tych, co to się nad sobą użalają i palcem nie kiwną, tylko gadają wszystkim o tym,
    jacy są biedni. Nie, nie, tacy ludzie sami staczają się na dno. Zamiast piąć się w górę i wziąć
    trochę przykładu z innych, to oni nie i robią swoje! Co to są za uparci ludzie! Zamiast
    wykorzystać swoje umiejętności, swój potencjał, pokazać, że też są coś warci, to oni dają się
    przestawiać innym jak takie pionki w grze i udają ofiary. Kto to w ogóle wymyślił, żeby
    rozmawiać o swoich problemach?

  • I pomyśleć, że niektórzy ludzie jeszcze to robią! – wtrąciła ciotka Pulcheria, kręcąc
    głową z niedowierzaniem.

  • A kiedyś to nawet było popularne! – zabrała głos babcia. – Ja pamiętam, jak jeszcze
    byłam dzieciakiem, to opowiadano mi, jak to niektórzy szli na zwolnienie lekarskie z powodu
    zaburzeń psychicznych. I to nie byli wcale ludzie, którzy zasługiwali na niebieską opaskę. A
    już na pewno nie na żółtą. Po prostu coś sobie wymyślili, a społeczeństwo było tak
    zaślepione, że dawało się w to wciągnąć. Dopiero jak przyszły Plakietki to wszyscy stanęli na
    nogi i zaczęli doceniać, jak mają dobrze.

  • Ale jeszcze dzisiaj niektórzy kombinują – zauważył znowu dziadek, zerkając na
    mnie ostentacyjnie. – Myślą, że wzbudzą czyjąś litość.
    Wujek Gregory westchnął przeciągle i nalał sobie kolejną szklankę soku. Po chwili
    ciotka Pulcheria zaproponowała, że czas pozbierać talerze i zaczął się mały rozgardiasz.
    Zapytałam, czy potrzebują pomocy, ale nikt mi nie odpowiedział. Siedziałam więc dalej na
    swoim miejscu, słuchając jak dziadkowie rozmawiają o swoich wspaniałych sąsiadach. Jako
    że kolejne osoby wstawały jednak od stołu, w końcu postanowiłam pójść za ich przykładem i
    rozejrzeć się trochę po domu. Może mogłabym znaleźć dyskretnie jakieś ustronne miejsce?
    Weszłam do jednego z otwartych pokoi i podeszłam do okna, żałując, że nie jestem na
    zewnątrz. Właściwie spędziłam tu już z nimi prawie półtorej godziny, nie licząc czasu na
    przygotowania przed rozpoczęciem imprezy. Wiedziałam jednak, że będzie jeszcze drugi
    posiłek i wszyscy oczekiwali, że zostanę, choć oczywiście nie rozumiałam za bardzo po co,
    skoro najwidoczniej cały czas uznawano mnie za uosobienie skandalu.

Free download pdf