- Ale nie trzeba przecież ciągle wchodzić w jakieś interakcje, prawda? – zapytała
Sonia i uśmiechnęła się tak szeroko, jakby chciała w ten sposób zareagować na jakiś
paradoks, który wyszedł z jej ust. - Oczywiście, że nie trzeba! – Felix pospieszył z wyjaśnieniem, zanim ktokolwiek
zdążył cokolwiek dodać. – Chodzi mi tylko o to, że poprzez interakcje możemy ćwiczyć
kontaktowanie się ze sobą.
Samuel pokręcił głową, patrząc w sufit, jakby nie mógł uwierzyć w to, co słyszy i
powiedział: - Tristian, wszyscy próbujemy jakoś doceniać to, co daje nam stowarzyszenie, cieszyć
się z tego, co jest nam oferowane, skorzystać z wiedzy ekspertów, którzy chcą się nią z nami
hojnie podzielić... Posiedzieć trochę w milczeniu, posłuchać czegoś ciekawego, odpocząć od
własnych myśli... Dlaczego ty to wszystko psujesz? Jak cię słucham, to podnosi mi się
ciśnienie. - Przepraszam, ale jak można odpocząć od własnych myśli? – włączyła się nagle
Violetta, mówiąc tak cicho i niewyraźnie, że musiałam się wysilić, żeby ją usłyszeć. –
Przecież te myśli i tak są. Szczególnie te złe. Kiedy ja kogoś słucham, czuję że wszystkie te
złe myśli wzbierają się we mnie z podwójną mocą, jakby ktoś chciał mnie sprowokować.
Kilka osób popatrzyło na Violettę, jakby powiedziała właśnie najgłupszą rzecz pod
Słońcem. Jako że ja podzielałam jednak jej odczucia, poczułam silną potrzebę włączenia się
do dyskusji. W tej chwili do sali wszedł jednak Serafin z Gizelą i jakimś panem, który chyba
był naszym pierwszym ekspertem.
Pierwsza prezentacja dotyczyła malarstwa i chociaż nie należała może do
najnudniejszych prezentacji, jakich w życiu słuchałam, przez cały czas byłam tak daleka od
relaksu, jakbym siedziała na zawieszonej w powietrzu cienkiej linie, czekając na wybuch
znajdującej się nieopodal bomby. Tyle, że zamiast tego siedziałam na jednym z krzeseł w
pokoju na najniższym piętrze poradni „Świat Medyków”, starając się przekonać eksperta i
moich pozostałych towarzyszy, że słucham wszystkiego bardzo uważnie, a poznawanie
nowych rzeczy sprawia mi niewypowiedzianą radość, jednocześnie jednak nie będąc
przesadnie przepełniona entuzjazmem i nie chłonąc z taką samą uwagą każdego słowa
wypowiedzianego przez eksperta, bo to poddawałoby w wątpliwość moją autentyczność.
Ekspert zdawał się zresztą chyba myśleć podobnie, bo za każdym razem, kiedy
spoglądał na mnie, miałam wrażenie, jakby mówił: „A ta Ola to nie jest przypadkiem jakoś
chorobliwie zafascynowana? Tak zafascynowana, że aż oczy jej się czerwienią z wysiłku?”
albo „A czy ta Ola właśnie już się niecierpliwi? Pod udawaniem posągu musi się przecież
kryć jakiś ciemny pretekst”. W pewnym momencie, kiedy ekspert zaczął zadawać więcej
pytań, usiłując wejść z nami w umiarkowaną dyskusję, Violetta podniosła rękę. - Tak? – ekspert spojrzał na nią.
- Przepraszam, czy mogłabym już iść? – dziewczyna patrzyła to na eksperta, to na
siedzących pod ścianą opiekunów. – Ja już od dawna interesuję się malarstwem. - Przepraszam, czy może pani powtórzyć? Czy może pani iść, bo od dawna interesuje
się pani malarstwem? - W takim razie powinnaś chyba jeszcze bardziej cieszyć się z tego szkolenia? –
zasugerowała Blanka. - Nie, to nie tak – odpowiedziała Violetta. – Ja po prostu już chyba to wszystko wiem.
tatianarevelion
(TatianaRevelion)
#1