W krainie nienawiści
ROZDZIAŁ XII – OLA UCIEKA
- Alexo! – usłyszałam głos Serafina, kiedy szłam korytarzem siedziby Stowarzyszenia
Nieformalnego Cierpienia w przychodni „Świat Medyków” na najniższym piętrze.
Czekałam, aż doda: „Co ty znowu wyprawiasz?”, „Gdzie ty znowu idziesz?”, „Jak ty w ogóle
chodzisz?” albo „Nie musisz przypominać nam ciągle o swojej obecności i o tym, jak jasno
wyraziłaś się na zajęciach. To było przecież niemal chwilę temu i na pewno nie
zapomnielibyśmy o tobie tak szybko”. Nie usłyszałam jednak nic z tych rzeczy, nawet kiedy
obróciłam się i spojrzałam mu w oczy. Serafin stał w wejściu do jakiegoś pokoju, w którym
chyba jeszcze nigdy nie byłam.
- Możemy chwilę porozmawiać?
Zgodziłam się od razu i weszłam do środka, pewna, że usłyszę wspomniane zarzuty,
kiedy znajdziemy się w zamkniętym pomieszczeniu. Pokój wyglądał bardziej jak gabinet niż
jak pokoje, w których zwykle spędzaliśmy czas podczas zajęć. Naprzeciwko wejścia stało
duże biurko, a za biurkiem siedziała Melania. Przewodnicząca poprosiła, żebym usiadła po
drugiej stronie, a Serafin zamknął drzwi i zajął miejsce obok niej.
- Witaj, Alexo – powiedziała Melania, wysyłając w moją stronę stonowany uśmiech.
- Pewnie zastanawiasz się, dlaczego cię tu zawołaliśmy?
- Tak – odpowiedziałam. – Coś się stało?
Zastanawiałam się w istocie, czy usłyszę jakąś kolejną groźną wiadomość z Urzędu,
lub czy może prowadzący dowiedzieli się w jakiś sposób o czekającym mnie tam niebawem
przesłuchaniu.
- Tak naprawdę coś dzieje się już od jakiegoś czasu.
- Nasze stowarzyszenie jest przeze mnie zagrożone? – zapytałam od razu. – Wiadomo
już coś oficjalnie?
- Na razie nie dostaliśmy żadnej oficjalnej wiadomości – Serafin popatrzył na mnie ze
zdziwieniem. – A skąd masz takie myśli?
- Słyszałam już wcześniej od Gizeli, że jesteśmy pod obserwacją i chodzą o nas
niebezpieczne pogłoski odkąd do was dołączyłam – wyjaśniłam z lekką obawą. – A do tego
wczoraj... Wczoraj dostałam wiadomość z Urzędu Cywilnego, że mam się stawić na
przesłuchanie, bo... Hmm... Wiem, że to może zabrzmieć dość dziwnie... – wzięłam głęboki
oddech, chociaż w istocie wcale nie wydawało mi się to takie dziwne. – Zostałam oskarżona
o złamanie prawa.
Byłam prawie pewna, że moi opiekunowie zaraz wybuchną śmiechem i stwierdzą, że
udaję ofiarę, wyolbrzymiając jakieś stonowane treści do niebotycznych rozmiarów. Zaczęłam
przecierać sobie dyskretnie oczy, które już zaczęły mi się męczyć, jakby były wystawione na
działanie jakiegoś szkodliwego promieniowania. Zauważyłam, że Melania z Serafinem
wymienili skonsternowane spojrzenia.
- Co to była dokładnie za wiadomość? – zapytała Melania, nie zważając na moje
oczy, które na pewno już zaczęły się robić czerwone.
- Dostałam maila z Urzędu – odparłam. – Mam się stawić na przesłuchanie w tę środę
o szesnastej trzydzieści.