- Dyskrecja – wyjaśnił natychmiast Serafin. – Nie zapominaj, że cały czas znajdujemy
się w strefie niebezpieczeństwa i musimy być niezwykle ostrożni. Obawialiśmy się, że
przywołanie was do gabinetu razem wyglądałoby zbyt podejrzanie. - Poza tym, w ten sposób możemy podejść do każdego z was indywidualnie – dodała
Melania. – Wytłumaczyć każdemu z was z osobna wasze wątpliwości. I oczywiście możesz
się z nimi później skontaktować, a uważam nawet, że powinnaś. Powinniście porozmawiać,
bo poczujecie się dzięki temu pewniej. Mimo wszystko. Masz do nich jakiś kontakt? - Tak, jasne... A oni nie chcieli się ze mną skontaktować? – mój mózg pracował na
pełnych obrotach, szukając jakiejś dziury w tym szalonym planie, jakiejś niezgodności,
nieprawidłowości. - Ty dowiedziałaś się jako ostatnia, więc powiedzieliśmy im, żeby na razie się z tobą
nie kontaktowali. Chcieliśmy najpierw sami ci wszystko wytłumaczyć. - Aha.
No tak, to było całkowicie logiczne. Zastanawiałam się jeszcze, czy fakt, że zostałam
poinformowana jako ostatnia miał tu jakieś znaczenie. Ostatecznie uznałam jednak, że nie
było sensu o to pytać. Nie mogłam pytać o wszystkie szczegóły. Przewodniczący sami nie
byli zresztą skłonni powiedzieć mi zbyt dużo na temat mojego nowego domu i sekretnej
siedziby w Korsylii, do której miałam dołączyć. Zapewnienie, że wszystko mi tam dadzą,
było wprawdzie obiecujące, ale nie mogłam powstrzymać myśli, że przez to moja ucieczka
była jeszcze bardziej ryzykowna. Nie mogłam się nawet dowiedzieć, jak dokładnie brzmiała
nazwa oddziału, do którego miałam zostać przyjęta. W końcu uzgodniliśmy, gdzie i o której
godzinie miałam się spotkać z przypisanym mi dzikusem i opiekunowie zaczęli wyrażać swój
niepokój o długość prowadzonej przez nas rozmowy. - Lepiej byłoby, żeby Gizela się nie dowiedziała – powiedziała Melania zatroskanym
głosem. – Niedługo skończą się spotkania dodatkowe. - A co, jeśli ją teraz spotkam? – zapytałam, nagle zdjęta strachem.
- Nic – Serafin wzruszył ramionami. – Zachowuj się normalnie... To znaczy, tak jak
ty. Po prostu się nie przejmuj. Gdyby czasami zapytała cię, co tu robiłaś, powiedz, że
wezwaliśmy cię na rozmowę i... Rozmawialiśmy o twoim zachowaniu. Tylko tyle. W razie
czego, poślij ją do nas. My już sobie z nią wszystko wyjaśnimy. - Jestem pewna, że nie będzie żadnego problemu – powiedziała Melania i
uśmiechnęła się dobrodusznie. – Pamiętaj, że zawsze możesz do nas zadzwonić... Chociaż
szczerze mówiąc, lepiej byłoby, gdyby udało nam się ograniczyć kontakt do minimum.
Zawsze jest jakieś prawdopodobieństwo podsłuchu... - Ale z Felixem i Violettą na pewno możesz się skontaktować – dodał Serafin, wstając
i zbliżając się powoli do drzwi. – Nikt raczej nie podejrzewa współpracy pomiędzy
alergikami niepospolitymi... Ok? - Ok – odpowiedziałam, nie będąc do końca pewna, na co się zgadzam, i czy w ogóle
na coś się zgadzam. Wszystko to brzmiało jak jakieś szaleństwo. Chociaż nawet w
szaleństwie należy szukać ostoi.
Przewodniczący spojrzeli na mnie po raz ostatni wzrokiem, który chyba miał
wyglądać ostrzegawczo, po czym wyszliśmy z gabinetu. Poczułam się od razu strasznie
zagubiona. Tak, jakbym już nie należała do tego miejsca. Zapomniałam zapytać, czy
powinnam od razu wyjść z przychodni, jak najszybciej, nie mówiąc nic nikomu, czy może
tatianarevelion
(TatianaRevelion)
#1