- I jesteś pewna, że zanim wezwali cię do Urzędu, nie miałaś żadnych myśli o tym, że
twoja reputacja jest za wysoka? - Oczywiście, że miałam! Wszystko na to wskazywało!
- No właśnie. Najprawdopodobniej sama sprowokowałaś fakty. Ale, nie martw się,
Alexo, wiem, że jesteś skonfundowana. Wiem dokładnie co czujesz, bo sama przez to
przechodziłam. - ...Masz jakichś wrogów w stowarzyszeniu? – zapytałam po chwili.
- To się zmienia jak w kołowrotku. Jednego dnia jakiś żarliwy członek Bezpiecznej
Przyszłości napada na mnie, zarzucając mi manipulację naszą społecznością i nie wiadomo
co, a drugiego dnia nawet ten sam człowiek potrafi podejść do mnie, przyznając, że trochę go
ostatnio poniosło albo w ogóle udając, że poprzedniego dnia wcale się nie spotkaliśmy, i
zapytać o coś zwyczajnego. - Ja wiem, że mam wrogów. I raczej nie wygląda na to, żeby miało się to kiedyś
zmienić. Jedna kobieta napadła na mnie już trzy razy!
Lilianna pokręciła głową. - To jeszcze nie znaczy, że już na zawsze będzie twoim wrogiem. Uwierz mi, nasze
stowarzyszenie jest wystarczająco dynamiczne. - A czy to znaczy... – zawahałam się. – W sensie, to, co powiedziałaś wcześniej, czy
to znaczy, że nie powinnam żałować swoich błędów?
Lilianna wyglądała na zmieszaną. - Chyba nie do końca dobrze mnie zrozumiałaś – odpowiedziała w końcu. –
Prawdziwy, autentyczny żal wynika z głębi ciebie, jako naturalna reakcja na świadomość
popełnionego zła. Ale to nie wyklucza wcale możliwości przyjęcia zrozumienia i miłości.
Próbowałam pogodzić ze sobą te dwa aspekty, ale nie do końca mi się to udawało. - Alexo, czy myślisz, że ludzie są w stanie przebaczyć ci cokolwiek, a Bóg obdarza
cię miłosierdziem tylko po to, by pogrążyć cię w niekończącym się utrapieniu? - Nie... Nie, to nie miałoby sensu – odpowiedziałam.
- No właśnie.
Lilianna wreszcie odwróciła ode mnie wzrok i obie spojrzałyśmy przez okno. Był
piękny letni dzień i z naszego okna roztaczał się widok na wielkie patio, po którym
przechadzali się ludzie. Jakieś dzieci biegały wokół, goniąc się i wołając coś. Chciałam
powiedzieć, że mamy ładny widok, ale stwierdziłam, że byłoby to teraz kompletnie nie na
miejscu. - Ok, próbuję to zrozumieć – powiedziałam w końcu, z ulgą przerywając ciszę, choć
chyba po raz pierwszy udało mi się skupić bardziej na moim własnym procesie myślowym
niż na oczekiwaniach towarzyszącej mi osoby. – Ale, tak szczerze, czy uważasz, że jestem
egoistką? Czy myślisz, że te wszystkie określenia na mojej Plakietce Personalnej były
słuszne?
Lilianna spojrzała na mnie przez chwilę i dalej patrzyła w okno. - Każdy z nas jest trochę egoistą – powiedziała. – Ale jeśli skupiałaś się zawsze tak
bardzo na nienawiści, którą wyczuwałaś wokół siebie, przez twoje słowa i zachowanie
zapewne nie przemawiała zawsze czysta troska i życzliwość. Ludzie zaczęli ci więc dawać to
do zrozumienia. Ale ja wiem, ile cię to musiało kosztować i wie to każdy, kto umie
kompleksowo zinterpretować wyniki twoich badań. Te dwie rzeczy wcale się nie wykluczają.
tatianarevelion
(TatianaRevelion)
#1