W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

wszystko trwało, kiedy będę mogła coś zjeść, wyjść na przerwę lub choćby uzyskać
możliwość swobodnego poruszania się i przesuwania oraz zakończyć kontrolowanie
oddechu.
Pamiętam, kiedy raz zadałam jakieś pytanie w stylu „Kiedy będzie przerwa?” temu
panu, któremu prawdopodobnie miałam asystować. Spojrzał on na mnie wtedy z oburzeniem
i wrzasnął: „Kobieto, my tu nie możemy tego wszystkiego ogarnąć, a ty stoisz sobie z boku,
nic nie robiąc, i jeszcze chcesz nas tu poganiać?! Jakim prawem?! Dostałaś taką ekskluzywną
posadę z takim marnym, a raczej żadnym doświadczeniem i myślisz, że będziesz nami
dyrygować?!”. Jakiś kamerzysta dodał natomiast: „Skończy się, kiedy skończymy” i zaśmiał
się kpiąco. Od tej pory starałam się nie okazywać swojego zniecierpliwienia, choć było to
bardzo trudne, a raczej wręcz niemożliwe, bo na każdy swój ruch czy odwrócone spojrzenie
słyszałam gdzieś z tyłu lub z boku jakiś sarkastyczny głos, pytający: „A kto tu się tak
wierci?”.
Innym razem, kiedy przez przypadek weszłam w kadr nagrywanej właśnie sceny (bo,
o ile się nie mylę, polecono mi stanąć w tym właśnie miejscu, a przynajmniej miejsce to
wyglądało mi na znajdujące się poza kadrem), reżyser, czy kto to tam był, zapytał z
wściekłością: „A kto to w ogóle jest, ta osoba?!”. Kiedy już ustalono, że jestem asystentką
producenta filmowego, zapytał mnie z kolei: „Czy ja mam ci wytłumaczyć, dziewczyno, kto
to jest asystent? Czy naprawdę muszę ci mówić, że asystent to osoba stojąca z boku, nie na
środku kadru i pomagająca innym pracownikom, a nie utrudniająca im pracę? Jak myślisz,
jak wyglądałyby filmy, gdyby wszyscy asystenci zachowywali się w ten sposób?”.
Od czasu tego incydentu, przynajmniej takie odniosłam wrażenie, nabrałam swoistego
lęku przed kamerami. Jakiegoś odruchu, który kazał mi nieustannie kontrolować, gdzie są
kamery, w jakim kierunku są zwrócone i czy na pewno znajduję się daleko poza ich
zasięgiem. Generalnie starałam się po prostu chować za kamerami, to znaczy być z drugiej
strony, jednak kamerzyści szybko zaczęli narzekać, że wchodzę im pod nogi albo śledzę ich,
a kiedy reżyser przypomniał sobie w jednym z takich momentów o moim istnieniu, zawołał:
„Aha, czyli teraz będzie pani grać obrażalską i zakłócać przebieg planu z drugiej strony?!
Proszę tu natychmiast podejść, bo pani ma pracować, a nie oglądać sobie wszystko, jak się
pani podoba! A jeśli będzie się pani bawić z nami w chowanego, to osobiście dopilnuję, żeby
wyrzucono panią czym prędzej z tej pracy i – proszę mi wierzyć – nie pozostanie to bez echa
na pani Plakietce”.
Po odejściu z branży filmowej (co oczywiście nastąpiło wkrótce, tuż po tym, jak
reżyser stwierdził, że zawsze specjalnie ustawiam się tak, żeby blokować światło słoneczne, a
jeden z aktorów zarzucił mi, że go śledzę) miałam kolejną długą przerwę. Usiłowałam
namówić wówczas jakichś pracodawców na zezwolenie mi na wykonywanie pracy w domu,
co rzecz jasna skończyło się tylko oskarżeniem mnie o udawanie głupiej (jak zwykle) i
groźbą wszczęcia oficjalnej inwestygacji w mojej sprawie.
Wiedziałam, że nie mam szans na pracowanie w domu i żaden nawet powszechnie
uznany talent do pisania scenariuszy czy tworzenia animacji nie przekonałby nikogo do
nadania mi takiego prawa. Z definicji pracy (przynajmniej tej formalnej) wynikało, że praca
odbywa się w miejscu pracy, a nie w domu. Jedno miejsce nie może być jednocześnie czyimś
domem i miejscem pracy, zwłaszcza że miejsce pracy musi być publiczne, a nie prywatne.
Jedynie najbardziej zasłużeni pracownicy zajmujący się pracą typowo indywidualną, taką jak

Free download pdf