W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

którym zaraz pojawił się następny. Nie byłam pewna, czy słyszałam, kiedy mój numer był
wyczytywany, ale wszystko wskazywało na to, że mogło to być nawet wcześniej niż chwilę
temu.
Szybko podniosłam się z krzesła i poszłam śpiesznym krokiem w kierunku
wskazanego gabinetu, mając nadzieję, że zdążyły minąć zaledwie sekundy, odkąd mój numer
został wyczytany i właściwie zareagowałam na wezwanie niemal od razu. Okazało się, że
musiałam wejść na drugie piętro i skręcić w drugi korytarz, żeby dotrzeć do drzwi
wyznaczonego pokoju, jednak zanim zdążyłam do niego dojść, zobaczyłam jakiegoś
mężczyznę, który właśnie do niego wchodził. Nie chciało mi się w to wierzyć. Nie chciało mi
się wierzyć, że mogłam zareagować aż tak późno, żeby, idąc szybkim krokiem, nie zdążyć
wyprzedzić tego pana, który zapewne musiał być właścicielem kolejnego numerka. Przez
głowę przeszła mi przerażająca myśl, że mogłam się pomylić i źle odczytać numer pokoju,
ale jednocześnie byłam przekonana, że był to tylko czysty strach i że tak naprawdę wszystko
zapamiętałam poprawnie.
Pod wpływem zapewne jakiegoś dzikiego impulsu zastukałam do drzwi krótko i
pośpiesznie, po czym otworzyłam je ostrożnie. W środku zobaczyłam tego pana, który teraz
stał przy biurku, natomiast za biurkiem siedziała urzędniczka, która natychmiast wstała z
krzesła i spojrzała na mnie tak, jakby chciała mnie zabić.



  • Co pani tu robi? – zapytała groźnie – Czy pani nie widzi, że ten gabinet jest zajęty?

  • Przepraszam – powiedziałam, myśląc intensywnie, jak najlepiej się usprawiedliwić.

  • Mam numer 0938. I miałam przyjść do gabinetu numer 36.

  • Zgadza się – potwierdziła urzędniczka po krótkiej chwili wahania. – Miała pani tu
    przyjść, ale teraz już nie ma pani tu przychodzić, bo został wyczytany kolejny numer. Pani
    czas już minął, zaprzepaściła pani swoją szansę dobrowolnie.

  • Przepraszam, ja się spóźniłam.

  • Ach, spóźniła się pani? – urzędniczka wykrzywiła twarz w pogardliwym uśmiechu.

  • Musiało zatem pani bardzo nie zależeć na tej wizycie, skoro pozwoliła sobie pani na
    spóźnienie.

  • Przepraszam, to był wypadek – kontynuowałam, widząc że kobieta raczej nie
    zamierza szybko zakończyć tej rozmowy, a zerwanie jej przeze mnie byłoby w tej sytuacji
    wyrazem najwyższej arogancji. Dopóki miałam szansę na odzyskanie swojej kolejki, nie
    zamierzałam się wycofywać. Szczególnie, że naprawdę bardzo mi na tym zależało. Musiałam
    pokazać, że pomimo wszystko, jednak mi zależy.

  • Wypadek? To bardzo ciekawe. Może mi pani łaskawie przybliżyć szczegóły tego
    wypadku?
    Urzędniczka skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała na mnie tak, jakby udawała
    zainteresowanie jakimś niezwykle intrygującym dyskursem. Mężczyzna stojący przy biurku
    obrócił się teraz w moją stronę, zdając sobie zapewne sprawę, że jego pozycja w tym pokoju
    stawała się coraz bardziej zagrożona i planując już zapewne, jak się na mnie zemścić. Przez
    chwilę miałam nawet wrażenie, że to ten sam mężczyzna, który pokazywał na mnie w
    poczekalni, zakładając, że szpieguję ludzi. Na szczęście nie był to jednak on, byłam prawie
    pewna, że to nie był on, jedynie ktoś trochę podobny. Tamten facet powinien już dawno
    odbyć swoją wizytę w innym gabinecie, chyba że sam postanowił śledzić mnie z jakiegoś

Free download pdf