Słowa, które rzucają cień

(MateuszZeniuk) #1

i wypijałem co najmniej dwa kubki kawy dziennie. To wszystko sprawiało, że ułuda pożyteczności
tworzyła moje dobre samopoczucie. Ktoś kiedyś wspomniał nawet, że mam zdolności analityczne-
go myślenia, ale było to powiedziane podczas imprezy, zresztą w stanie kobiecej euforii, której ra-
czej nigdy nie wierzyłem. Owszem, czekałem na tę wyśnioną kobietę, ale sam nie byłem dobrą par-
tią, dlatego zaciskałem pięści i czekałem, jakby moja cierpliwość mogłaby w rezultacie być prze-
mienioną na dodatkową urodę. - Coś za coś. – myślałem.


Od dłuższego czasu nie działo się nic w moim życiu. Nuda pożerała nudę i była wielowy-
miarowa jak bańki mydlane puszczane z balkonu na wiosennym, sennym wietrze. Nie mogłem zna-
leźć złotego środka na pocieszenie codzienności, choć daleki byłem od smutku. Nie potrafiłem rów-
nież zabrać się do podjęcia dodatkowej pracy. Nie widziałem również sensu w inwestycjach typu
rozwój osobisty. Pozostawałem skrytym nudziarzem, który sam siebie najlepiej znosi. Jedynie czę-
ściej wychodziłem na zewnątrz, kiedy pogoda dopisywała. Odwiedzałem znajomych, piłem piwo,
wymyślałem coraz to lepsze sposoby na spędzanie czasu, ale na wymyślaniu najczęściej kończyło
się. Najchętniej korzystałem z zaproszeń znajomych – tego typu aktywności uskuteczniałem nadal i
tak pewnego razu zadzwonił do mnie kumpel z zaproszeniem na imprezę. Ubrałem się i wyszedłem
z domu. Po kilku kwadransach byłem na miejscu. W mieszkaniu panował względny porządek, a to-
warzystwo skupione wokół dużego stołu, na którym błyszczały popielniczki i szklanki, bawiło się
dobrze, rozmawiając bez przerwy na tematy chwytliwe i przyziemne. Kilka znajomych twarzy i kil-
ka nowych, w tym twarz kobiety, która odwzajemniła urocze spojrzenie. Wtedy też zacząłem dbać o
to, co mówię oraz jak wyglądam. Moje życie wewnętrzne prowadzone w pojedynkę uległo rozkła-
dowi na czynniki pierwsze i przestałem widzieć sens w rozczulaniu się nad czymkolwiek. Myśla-
łem mniej o wieczorach spędzanych w określony sposób z przyzwyczajenia i dbałem o siebie jak
nigdy dotąd. Coś się skończyło. Coś zaczęło od początku.


Nasza codzienność skończyła się po paru miesiącach. To ja od niej odszedłem albo ona ode
mnie. Powróciły wieczorne spacery i przypadki, które popychają do zawierania nowych znajomo-
ści.

Free download pdf