Słowa, które rzucają cień

(MateuszZeniuk) #1

***


Nie miałem złudzeń odnośnie swojej codzienności, że układa się nieco biernie, prowadząc
pojedynczym spojrzeniem jak, który puszczałem prosto na szybę okna, aby odbijał się mikroskopij-
nym masywem powietrza jakby okrąg powietrza.


Zacząłem myśleć o wszystkich zdarzeniach przeszłych, próbując odnaleźć jakieś ślady te-
raźniejszości albo znamiona wieczornych spacerów. Chciałem zatopić się w jeszcze radosnym, bo
pełnym jak wyrwane z wakacyjnego kalendarza kartki, wspomnieniu młodości, która opływała
w zapomnianą nieco ciszę.


Uważałem, że młodość to stan owocny i świeży, zaokrąglony do potęgi szczęścia i wciąż,
niezmiennie bezczelny.


Nie odnajdowałem w sobie tej krztyny, ale samo w sobie to rozpasanie młodzieńcze nada-
wało ułudy poczciwości, która popychała mnie do wspomnień. Zostawiłem tam kilka ważnych
obietnic i aspiracji. I coś przecież musiało mnie ukształtować do faktycznego, teraźniejszego stanu.
Młodość wolna, młodość wyborów, młodość wieczna jako spełnienie wewnętrzne. I młodość bez-
czelna, rozbawiona, nieznająca granic, wciąż biegnąca w pośpiechu do znajomych. Młodość szuka-
jąca miłości i ujścia uczuć, które piętrzone od dziecka zdobywały samoświadomość, próbując swo-
ich sił w prawdziwym życiu. Nie było zatem chyba ciekawszego i bardziej plastycznego stanu. Ale
która z młodości jest najpiękniejsza – tego nie wiedziałem.


Poza tym uważam, że skoro tak często zarywam wieczory, aby odpoczywać na świeżym po-
wietrzu i błądzić w nieskończoność, czerpiąc zarazem z tego jakieś mądrości, to wspomnienia kilku
lat w tył są jak najbardziej wskazane, bo ciekawe. Mój typ psychologiczny kształtował się właśnie
wtedy, a dzisiaj jestem określoną osobą – i taki byłbym też, gdyby moja młodość odbyła się w inny
sposób albo w szczególności byłbym kimś zupełnie innym.


Okres młodości wspominałem zawsze z uśmiechem i lekkością uczucia, które sięga począt-
ku. Pamiętam wszelkie zabawy z kumplami, które później rozwijały się w intelektualne rozmowy,
aby w końcu wybrać się na imprezę. Była to też szkoła i pierwsze osobiste doświadczenia w spo-
łeczności rówieśników, którą jednak najczęściej obserwowałem z daleka. Były to też pierwsze sa-
modzielne decyzje i próby wyborów między tym co znane i wyniesione z domu, a tym czego sam
pragnąłem. Pierwsze iluzje życia dorosłego i samodzielności, która objawiała się stanem docze-
snym. Już wtedy musiałem jakoś podświadomie znamionować faceta, którym jestem teraz. Ile skar-
bów kryły te wspomnienia. Nierzadko do nich wracam, bo był to okres, w którym niezaprzeczalnie

Free download pdf