Słowa, które rzucają cień

(MateuszZeniuk) #1

jechał do pracy zagranicę.



  • Jeszcze się nie obudziłaś? - Kacper delikatnie szturchnął Natalię. Dziewczyna otworzyła
    oczy i wtuliła się w ramię Kacpra.

  • Przygotujesz mi kawę? - Natalia odezwała się cichym głosem.


Po chwili siedzieli na łóżku i pili kawę przegryzając ją kanapkami. Kochali się szczerze. Nie
było różnic między nimi. W ciągu dnia Natalia studiowała Marke-ting i zarządzanie, a Kacper
jeździł do antykwariatu, gdzie miał wiele czasu na rozwijanie swojej pasji oraz wymianę wszelkich
literackich informacji, co odbywał z wielkim urokiem i uwielbie-niem. Natalia patrzyła z radością
na jego poczynania literackie i wspierała go z całych sił. Wiedzia-ła bowiem, jak ważne jest
współodczuwanie niełatwej, wciąż początkującej postawy pisarza, którą widziała w swoim
chłopaku.


Rozmawiali jak zwykle o planach na nadchodzący dzień i o tym, o czym śnili. Kacper
uwielbiał te rozmowy i wyciągał z Natalii każdą liryczną krztynę, którą następnie umieszczał na
kartkach swojego dziennika, który traktował jako wstęp do swojej literackiej twórczości.


Natalia podzielała zarazem jego uwielbienie wobec sztuki, którą lubiła się otaczać. To
wszystko, czym ozdabiała wspólny pokój albo sposób w jaki się ubierała znaczyły nie mniej, ni
więcej, że miała pojęcie o tym, co jest ciekawe, artystyczne. Przed wyjściem z mieszkania mieli
jeszcze godzinę, w której opływali w wygodną oddal telewizora i codziennej gazety.


Po tym czasie Kacper wychodził do pracy. W drodze na przystanek autobusowy mijał
ogródki jednorodzinnych domków, które błyszczały różowymi odcieniami skąpanymi w białych
płatkach, jakie przypominały mu o Natalii. Widział w niej delikatność i klasę, które w zestawieniu z
jego stylem bycia tworzyły parę wypełniającą się prowizorycznymi przeciwieństwami.


Jadąc autobusem, mijał widoki obrzeży miasta, które ciągnęły się wolną, leniwą przestrze-
nią. Lubił zatapiać wzrok za oknem, zamiast spoglądać na innych pasażerów. Pomimo że znał te
miejsca dobrze i to od długiego już czasu, to zawsze znajdował coś nowego, co przykuwało ego
uwagę, trwając w nim zazwyczaj do czasu, kiedy zaczynał dzień pracy w antykwariacie i zajmowa-
ły go codzienne obowiązki.


Kiedy wysiadł z autobusu, wstąpił do piekarni, co robił zawsze przed dziesiątą, zanim
otwierano antykwariat. Przemierzył krótką promenadę, która wysadzana szarym, połyskującym bru-
kiem prowadziła do kompleksu sklepów i rynku. Nieopodal w starym budynku mieścił się antykwa-
riat. Kacper zajrzał przez witrynę sklepową i zobaczył rzeczy właściciela antykwariatu. Pomyślał,

Free download pdf