jednak ozdobiono go bogato białymi i niebieskimi
płaskorzeźbami i Bóg wie, czym jeszcze, czego nazwać
paradoksalnie nie umiem. Całość przypomina mi twardą,
monumentalną flagę Rosji. A my spoglądaliśmy nań zza
krzaczorów. Lewij wytłumaczył nam, dlaczego jest to
najlepsza ławeczka ze wszystkich umiejscowionych
nieopodal cerkwi – żona Nikolaja jest zdecydowanie zbyt
ciekawska. Lepiejprzemykać obok niej niezauważonym, nie
pozostawiać żadnego śladu w jej pamięci. Hmm... rodzina
batiuszkizdnianadzieńzdajemisięcorazbardziejdziwnai
podejrzana.Corazbardziejcykamsiępierwszejrozmowyna
tematudostępnieniamiarchiwów...
I tak siedzieliśmy, siedzieliśmy, kurcze, z Lewijem nawet
milczy się fascynująco, i fascynująco patrzy na jego
spojrzenie, takie mądre, tyle wiedzące o świecie, w którym
jest wciąż zagubiony (chyba z winy rodziców...) Wskazał
paluszkiem na pozostałość po jakimś ściętym drzewie.
„Drzewie Upiorów Numer Jeden”, uściślając. Kiedyś była
totopola, aletodawno, dawnotemu. A mimoto, dobrzeją
pamięta, niestety. W jego wspomnieniach jednak nigdy nie
miała liści, ani drobnych, cienkich gałęzi. To zawsze był
martwykikut, zktóregowystawałytrzyinne martwekikuty.
A odziemi kikuttenbył goły, odłaziłazniegociemnakora.
Widok ten zdawał się Lewijowi – przedszkolakowi tak
przerażający, tak odpychający, że skutecznie zniechęcał go
do chodzenia na niedzielne nabożeństwa. Szczęśliwie,
koszmarbędącyniczympotwórpodłóżkiem,ścięto,alejego
korzenienadaldrążąpodcerkiewnechodniki.Wypchniętesą
pojedyncze kostki brukowe, o które nadal można się
przewrócić... iwybićsobie zęby. Oczywiście, nainicjatywę
Nikolaja nie ma co liczyć w sprawie położenia nowego
bruku.
Nazwa „Drzewo Upiorów Numer Jeden” sugeruje, że
istnieje również „Drzewo Upiorów Numer Dwa”. By
zobaczyć to drugie, musieliśmy przejść kilkaset metrów
polnąścieżkązacerkwią.Szliśmypodgórkę.Widziałam,jak
Lewij się męczy, dźwigając plecak wypchany po brzegi
kasia kuszak
(Kasia Kuszak)
#1