Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

Aureliuszem,możeinawetcośdoniegoczuję...ale„tocoś”
nigdy nie będzie perfekcyjną, książkową miłością. Będzie
miłością pozytywistyczną, a nie romantyczną. Będziemy
świetnie spędzaćzesobączas, poświęcimydlasiebie życie,
będzie nam razem dobrze, choć nigdy nie poczuję drżenia
rąk, nigdy serce nie wyskoczy z mojej klatki piersiowej na
widok rzeczy, które dla mnie zrobi. (Może tak powinna
jednakwyglądaćmiłość?)


_- Po drugie, nie jestem pewna, czy to dobra chwila na
wejście w związek. Zaraz szkoła. Będę się hardo uczyć do
matury. Wierzę, że dobrze napiszę te politechniczne
przedmioty i choć urodziłam się humanistką, to w myśl
powiedzenia „to, co trudne – rozwija”, przez te kilka
miesięcy chcę skupić się na nauce. Życie Jana zdaje się
opierać nanauce, nigdyniewszedłw żaden związek, nigdy
nie zdawał się być na to gotów. Może jest to powiązane z
jego odpowiedzialnością, zdolnością przewidywania? Ze
względu na swoje plany wiedział, że miłość by go
rozpraszała,żebyłabyniepraktyczna...



  • Po trzecie, straszny dupek ze mnie. Nazywając Jana
    dupkiem, nazywam tak również siebie, a to wszystko przez
    moją osobistą ignorancję, bezuczuciowość. Spójrzmy
    chociażbynasposób,wjakipożegnałamsięzLewijemprzed
    opuszczeniem Matczynej Drogi. Zrobiłam to jako tako
    niegodnie, bylejak. Itonieprzezto,żegonielubiłam. Tak
    wyszło i tyle. (Jan też mógł pomyśleć w ten sposób;
    „odrzuciłemjąbezsłownie,botakwyszło”).Cowięcej,jeśli
    mam być szczera, nie jest mi jakoś mocno żal Antoniny.
    Grzegorzateżnie. Alepotencjalnegobrakutysiakawmoim
    portfelujużtak._
    Od samego początku, kiedy to kłóciłam się o kwestię
    finansową pogrzebu Grzegorza z ojcem i z Radziem,
    upierałamsię,żezanicpłacićniebędę. Iniezapłaciłam. A
    jednak, mam czyste sumienie, bo to ja poszłam do księdza
    Niedomy,byuzgodnićformalności.
    Zaprosił mnie do siebie na plebanię. Rozmawialiśmy o
    wyjeździe do Rosji, o korepetycjach, no i o pogrzebie.

Free download pdf