Humory pedagogiczne

(Kasia Kuszak) #1

— Zaraz doniosę duszę. – dodał. Szczupła szatynka, o
wyglądzie studentki biologii, uniosła kciuka w górę, bo buzię
wypchaną miała ciastem drożdżowym.
Wrócił do Florkowskiej i Marka, którego papierosowym
zapachem przesiąkło powietrze. Szykowali się, by wyjść z
Detektorem Dusz z powrotem na wzgórze. Ochanie i achanie
dobiegło końca.
— Posprzątaj tu, a potem dołącz do nas. – rozkazała mu
kobieta. – Będziemy wykrywać kolejne dusze, tam, gdzie zawsze. I
zrób nam kawę.
Nawet przez myśl mu nie przemknęło, iż został potraktowany
jak byle praktykant, którym nie był. Jedno się liczyło: udowodni
Florkowskiej, że się myli, że jest niżej, niż on. Zmieni paradygmat
rewalidacji dusz... Nie, on wywróci go do góry nogami! Wyjawi jego
bezzasadność i nareszcie zapewni duszom całkowitą dowolność!
Zostanie nowym prawodawcą, prawodawcą wolności i
niezależności! Wypiętrzy się ponad inżynierów, taksonomów,
pedagogów, antagonistów i duchownych! On jest rzeką, zwą go The
River, piszą o nim piosenki, a swoimi działaniami opartymi o
innowacyjne strategie, porywa wszelkie istnienia w nurt swego
geniuszu!
Łza zakręciła mu się w oku, kiedy wziął w swoje ręce
pojemnik i zaniósł go taksonomom. Szatynka o wyglądzie studentki
biologii postawiła parafkę na karcie. Magister Jadacznica sprawiała
wrażenie, jakby chciała mu wydłubać oczy szpilką w bucie w
zamian za przeszkodzenie w piciu herbaty, jednak również
podpisała kartę. Antagonista przypominał... nie, to był chyba
ministrant, z którym Florkowska witała się w kościele. Cofnął
brodę i nabazgrał coś przy odpowiedniej rubryce. „I tak lustro ma

Free download pdf