W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

Po chwili pomyślałam jednak, że może tym razem ktoś rzeczywiście chce porozmawiać ze
mną wyłącznie o moich przeczuciach, a nie o rzeczywistym zbieraniu materiałów na moją
niekorzyść. I być może, przynajmniej w tej sytuacji, rzeczywiście nikt nie zbierał żadnych
materiałów, które miałyby na celu mi zaszkodzić. Być może kobieta, która przede mną
siedziała, penetrując mnie wprawdzie swoim niemiłosiernym wzrokiem jak każdy inny
człowiek, naprawdę działała w jakimś tajnym ruchu opozycji przeciwko Służbom
Nadzorczym zamiast pracować w ich szeregach.



  • Nie – odpowiedziała, zachowując całkowity spokój i powagę. – Oczywiście, że nie
    jest pani nagrywana. Jest pani tutaj, bo pani tak myśli.
    Kobieta patrzyła na mnie z uwagą, tak jakby oczekiwała ode mnie jakiejś poniżającej
    reakcji, a ja czułam coraz większą chęć, żeby zniknąć. Moje ciało napięło się tak, jakby w
    każdej chwili miało podnieść się z krzesła i zwiać z prędkością światła. Nieważne, że drzwi
    były zamknięte na klucz.

  • To się zgadza – odpowiedziałam w końcu, chyba tylko po to, żeby coś powiedzieć. –
    Tak myślę.

  • Dobrze zatem. Skoro tę kwestię mamy już wyjaśnioną, powiem pani teraz, co
    możemy pani zaoferować jako stowarzyszenie – kobieta zaczęła mówić znowu szybko i
    energicznie, jakby wyrwana nagle z jakiegoś transu. - Przede wszystkim, nazywam się Gizela

  • podała mi rękę przez stół, a ja uścisnęłam ją niepewnie na znak ugodowego przywitania. – I
    jestem jedną z przewodniczących lokalnego oddziału Stowarzyszenia Nieformalnego
    Cierpienia.
    Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że kobieta nie miała na sobie Plakietki.
    Prawdopodobnie po raz pierwszy spotkałam się z taką sytuacją i dziwiłam się, że nie
    zauważyłam tego wcześniej. Pewnie dlatego, że nie zwracałam takiej uwagi na etykiety ludzi
    jak oni na moją. Poza tym, nie mogłam powiedzieć, że nigdy mi się to nie zdarzyło. Zwykle
    jednak, kiedy widziałam kogoś bez Plakietki, zaraz okazywało się po prostu, że miał ją
    gdzieś przy sobie, ewentualnie przypiętą w jakimś nietypowym miejscu czy częściowo
    zakrytą.

  • Przepraszam, czy mogę zapytać, gdzie jest pani Plakietka? Tak tylko z ciekawości –
    zapytałam ostrożnie, żeby nie było, że sama zachowuję się jak funkcjonariusz państwowy.

  • Tutaj – powiedziała Gizela i sięgnęła po tabliczkę z półki stojącego obok regału. –
    Jeszcze trochę i zaczęłaby piszczeć. Chce pani zobaczyć?
    Podała mi Plakietkę, a ja wzięłam ją ostrożnie, żałując już, że o nią spytałam. Teraz
    wyglądałam, jakbym miała przeciwko mojej rozmówczyni jakieś podejrzenia. Nie chciałam
    jednak odmawiać, kiedy podała mi ją tak wyraźnie, niemal zachęcającym gestem.
    „Gizela Warton”, przeczytałam, „Lat pięćdziesiąt, pełnosprawna, zdrowa, pracuje (jako
    lekarka), zameldowana, wzorowa reputacja, niekarana, wykształcenie wyższe”, a pod tym
    dość spora lista osiągnięć i brak uwag w ostatniej rubryce. Typowa Plakietka. Sama nie
    wiedziałam zresztą, czego się spodziewałam. Czy myślałam, że na jej Plakietce też znajdą się
    podejrzliwe uwagi, a przynajmniej choćby lekko zaniżona reputacja? Oddałam jej etykietę z
    cichym „Dziękuję”, zachowując kamienną twarz.

  • Jak widzisz, ja jeszcze dobrze sobie radzę z naszym systemem – powiedziała,
    odbierając swoją własność. – Dzięki temu nie wzbudzam podejrzeń, kiedy załatwiam jakieś
    sprawy związane z przychodnią, w której pracuję przecież formalnie, a tak naprawdę

Free download pdf