W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

umarłaś?” i wtedy oczywiście musiałam przyznać mu rację. Mój argument, że brak
śmiertelnego zagrożenia nie jest powodem do wystawiania kogoś na niekończące się
cierpienia, zbywał natomiast milczeniem. Nawet teraz, po tylu latach, zdarza ło mu się zadać
to pytanie, kiedy przez przypadek ujawniłam w rozmowie jakieś osobiście bolesne fakty.
W obliczu tego wszystkiego zawsze dziwiłam się, dlaczego w ogóle gdziekolwiek z
nimi wyjeżdżałam. Dlaczego dawałam się zwabić do ich domu tyle razy podczas długich
wakacyjnych miesięcy i do ciasnego domku wakacyjnego, z którego mógł mnie uwolnić
tylko bezlitośnie wolno płynący czas? Z tego co pamiętałam, a przynajmniej podejrzewałam,
nikt nie zmuszał mnie do tego bezwzględnie. Na pewno byłam narażona na intensywne
perswazje ze strony zarówno dziadków, jak i moich rodziców. Obiecywali mi zawsze
mnóstwo rzeczy, które później nigdy się nie spełniały. Jak to, że będzie cisza w nocy i nie
będziemy chodzić przepełnionymi ludźmi ulicami przez cały dzień. Nie chciało mi się
wierzyć, że mogłam być tak naiwna. Czasem jednak, z tego co pamięta łam, moi rodzice
praktycznie nie pozostawiali mi ultimatum. Szczególnie, kiedy byłam jeszcze bardzo mała i
nie miał kto zostać ze mną w domu. Mówili po prostu, że mam jechać i błagali, żebym nie
robiła im problemu. Nie zamierzałam jednak zapierać się wtedy rękami i nogami o próg
mojego domu i zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby nie zostać wywiezioną do dziadków.
Z jakiegoś powodu nigdy się na to nie decydowałam i prawdopodobnie niewiarygodna wizja
rodziców ciągnących mnie po bruku do samochodu oraz pragnienie nie sprawiania im
problemu nie były jedynymi powodami mojego wyboru.


Głosy wujka Gregorego i ciotki Olivii wyrwały mnie z zamyślenia i wywabiły mnie
na korytarz, żeby nikt nie mógł mnie oskarżyć, że kogoś unikałam. Wujek Gregory mówił
coś o tym, jak ledwie udało mu się wyrwać z pracy tak wcześnie, a ciotka Olivia
poinformowała nas, że Renata z Leonem są już w drodze. Ciotka Pulcheria powiedziała, że
właściwie to nic nie szkodzi, że się trochę spóźnili, bo oni sami dopiero co wrócili z lotniska,
a babcia zaczęła zachwycać się tym, jak bardzo wujek Marian musiał się spieszyć, by
przywieźć swoją rodzinę na czas i przygotować się na wspólne świętowanie uroczystości.



  • Marian to jest człowiek na medal – stwierdziła babcia. – On zrobi wszystko dla
    swojej rodziny. Tak, tak Marian – babcia popatrzyła na swojego zięcia z dumą. – Ja od
    początku się cieszyłam, kiedy Pulcheria cię wybrała. Ja wiedziałam, że to był dobry wybór,
    bo ty zawsze umiałeś się poświęcić dla rodziny i uczciwie pracować. Wy oboje zawsze
    pracowaliście uczciwie.
    Ciotki zaczęły żartować, a Michalina podeszła do ojca i poklepała go po ramieniu,
    stając przede mną tak, że zasłoniła mnie przed resztą. Przesunęłam się na bok, żeby nie było,
    że się ukrywam, chociaż i tak cały czas ktoś mnie zasłaniał, choćby częściowo. Przede mną
    utworzył się właśnie typowy „krąg rozmowny”. W końcu przeszliśmy razem z nowo
    przybyłymi do salonu i ciotka Olivia podeszła do mnie, żeby mnie przywitać.

  • O, jakieś zmiany na Plakietce? – zapytała, patrząc na wiszącą na mnie tabliczkę.

  • No, niestety... Raczej niezbyt dobre zmiany – wyjaśniłam szybko, starając się
    brzmieć tak, jakbym nie chciała się z tymi zmianami utożsamiać i zastanawiałam się,
    dlaczego nie powiedziałam wprost o ich potworności.
    Ciotka pokręciła głową zniesmaczona i poszła do kuchni, pytając głośno, czy ma w
    czymś pomóc. Niebawem pojawiła się moja starsza kuzynka z mężem i nasze posiedzenie

Free download pdf