To sobie zostawaj! Nie chcesz iść z nami, nie podoba ci się? Idź na ulicę! Tak się u nas
mówiło. I co? I Miśka robiła, co musiała, i jeszcze się posłuszeństwa nauczyła!
Michalina robiła coś na swoim telefonie, co jakiś czas podnosząc głowę i uśmiechając
się szeroko albo wzruszając ramionami. Ciotka Olivia dodała jeszcze, że śmierć moich
rodziców musiała być dla mnie wprawdzie dużym szokiem, ale to nie może do końca życia
usprawiedliwiać mojego zachowania. Babcia zaś podsumowała w ten sposób:
- Ale Ola sobie poradzi. Ola wszystko zniesie, bo Ola jest już duża i mądra.
Z jakiegoś powodu poczułam się, jakbym była zupełnie nieduża i niemądra, ale
oczywiście nie mogłam z tym nic zrobić. Nie było przecież sensu podważać słów babci, która
miała w naszej rodzinie status nieomylnego autorytetu.
Michalina zaczęła tymczasem opowiadać znowu jakieś niewiarygodne historie o
swoich przygodach na Wyspie Delfinów. Były one tak niewiarygodne, że doprawdy czułam
się, jakby mówiła: „No dalej, Ola. Pokaż nam, jaka jesteś zachwycona i oniemiała z
zachwytu. I jaka jesteś zdruzgotana, że twoje życie nie jest takie piękne jak moje. I jaka jesteś
zacofana, że nie możesz uwierzyć w odrobinę szczęścia i niezwykłości”. - No więc podeszłam tam i zapytałam. Powiedzieli mi, że kręcą film o jakichś
surferkach, no i oczywiście, że ja się świetnie nadaję. Spędziłam na tym cały dzień, bo
wszystko tam mieli pod ręką, i muszę przyznać, że naprawdę było warto. W nocy kręciliśmy
pod wodą, razem z delfinami. Nie rozumiem, jak niektórzy ludzie mogą się bać delfinów. Z
nimi można się dogadać lepiej niż z niejednym człowiekiem... - Ale jak się z nimi porozumiewałaś? – zapytałam, czując że moje nieruchome i
milczące siedzenie wygląda prawie zupełnie tak, jakbym po prostu otwarcie zatykała sobie
uszy, patrząc w górę i śpiewając „La, la, la, nie słyszę cię!”. Poza tym, z tego samego
powodu odważyłam się w końcu spojrzeć na kuzynkę, co pozostawione samo sobie mogłoby
wyglądać jak jakiś komunikat typu „Powiedz jeszcze jedno słowo, a cię uduszę” albo
przynajmniej „Właśnie oniemiałam z zachwytu nad twoją osobą i chyba za chwilę rozpłaczę
się z rozemocjonowania”. Musiałam zatem podjąć kolejny krok, żeby jakoś z tego wyjść. Ku
mojej ogromnej uldze, kuzynka zdecydowała się mi odpowiedzieć, chociaż prawie w ogóle
na mnie nie patrzyła. - Język delfinów jest niezwykle prosty. Trzeba się tylko trochę wysilić. Oczywiście
nie każdemu chce się wysilić, ale mi się chciało, więc skorzystałam. W każdym razie, taki
plan pod wodą to naprawdę coś ciekawego. Taki zwykły czasami mi się już nudzi. Nie
wspominając już o tym, że można było potrenować sobie trochę pływanie w porządnych,
naturalnych warunkach i w takiej bajecznej scenerii! - To... Niesamowite! – przyznałam po chwili zastanowienia. Słowo to chodziło mi po
głowie od początku wypowiedzi Michaliny. - Oczywiście dla kogoś, kto żyje całe życie w jednym mieście i niczym się nie
zajmuje, a podwodny świat widział tylko na obrazkach albo co najwyżej w basenie, to musi
brzmieć jak bajka. Ale dla kogoś, kto tak jak ja ma nieustannie do czynienia ze sztuką, a
głębiny mórz widział już tysiące razy, to jest już praktycznie codzienność.
Michalina popatrzyła na mnie z wyższością, chociaż i bez tego wiedziałabym
doskonale, że mówi o mnie i o moim życiu. - Dla nas to nie jest nic niesamowitego – wujek Marian wzruszył ramionami. – Każdy
wie, że z delfinami można się dogadać przy odrobienie szczęścia, a na wyspach często kręcą