W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

co dzień. Tak czy inaczej, pomyślałam, że moja obecność na tych warsztatach byłaby
szalenie wartościowa, wręcz pożądana. Myliłam się jednak bardzo. Być może powinnam się
domyślić, jak będzie to wyglądać, bazując na zajęciach z zeszłego tygodnia, ale z jakiegoś
sobie tylko znanego powodu pomyślałam, że będziemy na tych warsztatach rozmawiać.
Zamiast tego naszym zadaniem było jednak wyłącznie słuchanie eksperta, który tłumaczył
nam o tym, jak rozmawiać, i od którego nie dowiedziałam się absolutnie nic nowego.
Zastanawiałam się nawet, czy wyjść w trakcie prezentacji, ale nie chciałam później usłyszeć
znowu, że nie wykazuję dostatecznego zaangażowania i że tak naprawdę na niczym ani na
nikim mi nie zależy.
Chociaż moje uczestnictwo w spotkaniach grupy alergików stało się ostatnio
dominujące zarówno w samym stowarzyszeniu, jak i w pewnym sensie w całym moim
obecnym życiu, nie oznaczało to oczywiście, że nie widywałam się w ogóle z pozostałymi
członkami naszego oddziału. Co tydzień mieliśmy dwugodzinne wspólne spotkanie, na
którym omawialiśmy, co udało nam się zrobić w grupach (bądź, ewentualnie, co się nie
udało), co dzieje się w życiu każdego z nas (to znaczy tych, którzy zabierali głos) i
generalnie, jak mają się sprawy naszego stowarzyszenia. Czasami słyszeliśmy jakieś wieści z
innych oddziałów naszego kraju albo świata, ale nie było to raczej nic ciekawego, nic, co
miałoby wpłynąć na nasze funkcjonowanie w przychodni przy ulicy Wzorcowej. Miałam też
wrażenie, że nawet tu unikało się trochę mówienia o drugim kręgu wtajemniczenia naszego
stowarzyszenia, jak nazywamy dzikusów, bo nie słyszałam o nich prawie nic. Sama zaś nie
pytałam, jako że nie miałam nawet żadnych konkretnych pytań, ani też powodów, by jakieś
pytania zadawać. Dowiedziałam się tylko, że główna siedziba Stowarzyszenia Nieformalnego
Cierpienia mieściła się na Drugim Kontynencie w krainie zwanej Korsylią. Słyszałam o tej
krainie, ale nie wiedziałam o niej zbyt dużo. Z tego, co sprawdziłam w komputerze, była to
górzysta kraina leżąca na odległych, niezbadanych w pewnym stopniu i nie poddanych
cywilizacji, przynajmniej oficjalnie, terenach zachodniego południa. Na jednym z pierwszych
wspólnych spotkań Gizela wspomniała również o krążących o naszym oddziale pogłoskach i
podsłuchanych rozmowach funkcjonariuszy państwowych, sugerujących zagrożenie dla
naszej tajnej działalności. Było to krótko po tym, jak przekazała mi tę informację osobiście.
Od tej pory nie słyszałam już jednak o tym nic więcej i nie widziałam w naszym pobliżu
żadnego inspektora państwowego. Miałam nadzieję, że oznaczało to, że sprawa ucichła.
Przynajmniej tymczasowo.
Poza naszymi cotygodniowymi spotkaniami, regularnie odbywały się również różne
zajęcia dodatkowe, organizowane dla wszystkich chętnych członków oddziału. Ja jednak
pojawiałam się na nich niezwykle rzadko z powodu moich pozostałych obowiązków, potrzeb
i przede wszystkim silnego poczucia, że obecność moich znajomych, podobnie jak
jakichkolwiek innych ludzi, działa na mnie niczym gigantyczny pochłaniacz energii. Poza
tym, zajęcia te często nie stanowiły dla mnie żadnej rozrywki ani wartości. Czasami
gapiliśmy się po prostu przez dwie godziny w ekran telewizora, oglądając coś, co nawet mi
się nie podobało, a gdyby nawet mi się podobało, gapienie się na coś przez dwie godziny bez
możliwości podjęcia żadnych działań, bez żadnego wpływu na sytuację, bez liczenia się z
własnymi potrzebami i możliwościami, i tak uważałabym za czas stracony. Na zajęciach
tych, przynajmniej z tego, co widziałam, uczestnicząc w nich może ze cztery razy, nie było
wprawdzie dużo osób. Zdziwiło mnie jednak, że przyszło sporo moich znajomych z grupy

Free download pdf