projekty moje i moich współpracowników
i współpracowniczek były produkowane w
ostatniej kolejności, bo najpierw trzeba było
zająć się tymi, którzy robili „na bieżąco”.
Czyli to też nie jest odpowiedź. Wydaje mi
się, że bardzo ważne jest jasne rozpoznanie
tego, jakiego rodzaju jest ta praktyka.
I tego mi właśnie bardzo brakuje – takiej
szczerej, otwartej rozmowy o tym, czy ktoś
będzie bazował na improwizacji, czy na
procesie, czy ktoś może mieć coś określone
wcześniej? Brakuje takiego rozszczelnienia.
Teraz odniosę się do ostatniego pytania
o możliwość zatrzymania kapitalizmu. Myślę,
że już pięknie ten temat wcześniej otworzył
Romek, mówiąc o tym, że krokiem do zmiany
jest przyznać, że jesteśmy częścią tych
struktur. OK, mam marzenie, że kapitalizm
się zatrzymuje, że jest gospodarka nieoparta
na pieniądzu, panuje kult drzew i rzek, ale
naprawdę nie wiem, czy to się wydarzy.
Bardzo mnie przekonują takie tradycje
postmarksistowskiego feminizmu, chociażby
reprezentowanego przez Silvię Federici,
która zawsze w swoich wywodach powtarza,
że kapitalizm nigdy nie jest dobry, zawsze
jest projektem rasistowskim, seksistowskim,
kolonialnym i niszczącym planetę. Myślę,
że to jest taki pierwszy krok do zmiany,
żeby powtarzać sobie, że nie ma dobrego
kapitalizmu, wszyscy jesteśmy uwikłani,
wszyscy w tym siedzimy, więc zobaczmy
najpierw, jak on działa, zobaczmy, co on robi.
Może to jest defetystyczne, co mówię, bo
zakłada zmiany na małą skalę, ale nie umiem
się inaczej do tego pytania ustosunkować.
Zofia Smolarska:
Na koniec odpowiedzmy na ostatnie
pytanie, które otrzymaliśmy, a które może
być dobrym podsumowaniem rozmowy
i jednocześnie spełnieniem prośby Jagody,
abyśmy podali przykłady dobrych praktyk:
„Wydarza się zmiana i zrywanie z wieloma
tradycjami/sposobami uprawiania teatru
w Polsce. A o kim/o czym warto pamiętać,
jakie praktyki kontynuować? Chodzi mi
głównie o praktyki pracy, produkcji”.
Romuald Krężel:
Jak usłyszałem pytanie, od razu to przyszła
mi do głowy dziwna odpowiedź, ale się nią
podzielę. Zostawiłbym w pamięci praktyki
Komuny Warszawa i Sceny Roboczej
w Poznaniu, które są zupełnie nieoczywistymi
miejscami (teraz może Komuna Warszawa
jest oczywista, ale mam na myśli Komunę
Warszawa sprzed dziesięciu lat). Myślę
o ich podwalinach zupełnie innego myślenia,
takiego myślenia o ciągłym budowaniu, a nie
o usankcjonowaniu instytucji czy praktyk.
Chciałbym przeformułowywania, ciągłego
zastanawiania się nad tym, gdzie jesteśmy,
jaka jest sytuacja, gdzie tworzymy, z kim
tworzymy i po co to tworzymy?
Weronika Szczawińska:
Pewnie bym się pod tym podpisała, a do
tego odpowiedziałabym przewrotnie, że
tym, co warto podtrzymywać, jest sama
ciągłość i stabilność instytucji. Albo, żeby
pamiętać o tym, że one są środowiskami i to
jest fajne. A jednocześnie nauczyć się właśnie
tego, o czym Romek wspomniał – ciągłego
budowania, ciągłej niepetryfikacji. Jeśli
chodzi o historyczne przykłady, to nie bardzo
widzę coś dobrego, więc zachowałabym
czujność. Staram się cały czas uczyć, też
(a może zwłaszcza) od młodszych artystów
i artystek, którzy zaczynają swoją praktykę
w znacznie bardziej radykalnie określonych
warunkach. Położyłabym chyba nacisk na
procesualność i sieciowanie – żeby pamiętać,
że można się uczyć od kolegów i koleżanek.
Dla mnie zawsze mistrzami i mistrzyniami
są znajomi i znajome ze środowiska
i współpracownicy. I ich praktyki, najczęściej
oparte na wrażliwości na grupę, na proces,
chciałabym kontynuować.
Hanna Maciąg:
Ja to bym bardzo chciała, żeby teatr był
nadal przestrzenią dla wszystkich. Żeby
widzem czy widzką mógł być każdy. Miałam
przyjemność współpracować z instytucjami,