Styczyńscy - spod Wilna na Syberię

(krzysztof.styczynski) #1

odnajdowały swoich synów czy ojców w więzieniu na Łukiszkach. Było takie powiedzenie,
nieważne czy człowiek jest winny, czy nie, „daj mi człowieka, a ja już na niego znajdę
odpowiedni paragraf”.
Zapełniły się więzienia wileńskie. Pod ich murami stały matki, żony, siostry próbując
dowiedzieć się czegokolwiek o swoich bliskich lub przekazać ubranie czy paczkę. Nie myślałam,
że i ja wkrótce będę tu stała na zmianę z mamą w oczekiwaniu na informacje o moim bracie
Ryszardzie.
Zbliżał się Dzień Zmarłych – Zaduszki, młodzież starszych klas polskiego gimnazjum
organizowała warty przy grobie Józefa Piłsudskiego na cmentarzu wileńskim – Rossie. Gdzieś
zdobyli płaszcze – szynele wojska polskiego i czapki rogatywki.
Po lekcjach ja z koleżankami wybrałam się również cmentarz. Grób Marszałka jak
zwykle tonął w kwiatach, ledwo był widoczny napis: ”Matka i serce syna”, tłum ludzi stał
dookoła grobu, w milczeniu trzymając migające świeczki. Tuż przy płycie grobu stała warta
honorowa. Wtedy z dumą i niepokojem zauważyłam, że to mój brat Ryszard i jego kolega Rysio
Jasiukiewicz demonstrowali polskość na tej pięknej wileńskiej ziemi, wyrywanej z rąk do rąk
przez zaborców. Wiadomo było, że odpowiednie służby robią zdjęcia takiej młodzieży i że nie
pozostanie to bez konsekwencji.
W tym czasie mieszkaliśmy z Ryszardem w Wilnie na ulicy Mostowej, gdzie rodzice
wynajęli nam pokój u państwa Raczyńskich. Ponieważ z Niemenczyna do Wilna było ok. 20
kilometrów, więc dojazd do szkoły codziennie byłby niemożliwy. Ulica Mostowa to centrum
miasta, niedaleko Placu Katedralnego, i może właśnie dlatego zbierała się u nas młodzież z
mojej i Ryszarda klasy. Prawie wszyscy graliśmy na jakimś instrumencie, Rysiek Jasiukiewicz na
gitarze, Jola Kardisówna i Lolek Paszkowski na skrzypcach, ja z Ryszardem na mandolinie i na
bandżoli. Nasze koncerty ściągały często słuchaczy pod okna naszego pokoju. Staraliśmy się
żyć tak, jak żyje młodzież w normalnych warunkach: zdobywać wiedzę, kochać, pracować,
zakładać rodziny i cieszyć się życiem.
Tymczasem sytuacja na Wileńszczyźnie stawała się dramatyczna, zaczęły się znów
masowe aresztowania młodzieży polskiej. Zatrzymano dużą grupę uczniów polskiego
gimnazjum i wiele osób z okręgu wileńskiego. Tu trzeba wspomnieć, że młodzież szkolna była
bardzo zróżnicowana pod względem wieku, to był czas powojenny, trzeba było nadrabiać
opóźnienia w nauce, wielu z uczniów miało doświadczenia wojenne.
Mój brat uczęszczał na zajęcia w aeroklubie wileńskim, chciał spełnić jedno ze
swoich marzeń chłopięcych i zostać lotnikiem. Niestety władza radziecka miała inne plany
wobec polskiej patriotycznej młodzieży. Został aresztowany w drodze na zajęcia. Przez kilka
dni nie wiedzieliśmy, co się z nim dzieje, kiedy go rozpaczliwie szukaliśmy, ktoś doświadczony
podpowiedział: „Jak nie wiadomo, gdzie człowiek zginął, to najpierw trzeba szukać w więzieniu
na Łukiszkach”. I tak było. Kiedy poszłyśmy z mamą pod bramę więzienia, tam był już tłum,
spotkałyśmy wielu znajomych, witałyśmy się ze łzami w oczach. Urzędujący w okienku
sowiecki urzędnik MGB na pytanie mamy o Ryszarda odpowiedział: ”Tak, wasz syn Ryszard
Styczyński, wróg narodu radzieckiego, jest u nas”.

Free download pdf