Słowa, które rzucają cień

(MateuszZeniuk) #1

że jest spóźniony, ale spojrzał na zegarek. Równo dziesiąta. Wszedł do środka i przywitał się z wła-
ścicielem.


Antykwariat prowadził Antonii Czarnecki mężczyzna trochę po czterdziestce, o włosach
niemal opadających na ramiona i spojrzeniu, które przenikało jakby książkowym gustem, który
traktuje tylko o zwykłych, wyszukanych z bibliotecznej otchłani tytułach, jakie określonym charak-
terem zdawały się mówić o kolekcjonerskiej krasie, za jaką uwielbiają podążać wszystkie złaknione
literatury dusze.


Kacper zaczął od porządkowania regałów. Lekkością aksamitu wytarł książki i poukładał
kolejne tytuły. Każdego dnia ubywało kilka z nich, które trzeba było zastąpić nowymi. Rutynowe
prace, jakim oddawał się Kacper wprowadzały go w stan intelektualenej refleksji po dłuższym cza-
sie i działały na niego również twórczo. Zdarzały się bowiem książki, które chciał otworzyć i za-
cząć czytać, układając linie i jeden chociaż rym, jednak musiał powstrzymać to pragnienie, które
wzbierało w nim później z coraz większą ciekawością.


Po wszystkich pracach spoglądał na zegarek, niekiedy była to godzina jedenasta, innym ra-
zem samo południe. Jeśli nie było żadnych klientów, to mógł porozmawiać z właścicielem anty-
kwariatu albo oddać się lekturze. Niekiedy oglądał albumy ze zdjęciami, które stanowiły jedną
z najbardziej wyszukanych otchłani tego miejsca, innym razem wracał do porządkowanego regału,
aby pochwycić tytuł, który spajał jego pamięć, prosząc o lekturę.


Czasem, a były to chwile, które lubił najbardziej, rozmawiał z Łukaszem, który znał wiele
różnych historii, w tym najnowsze anegdoty życia literackiego i szczegóły nadchodzących wyda-
rzeń, na które jako czynny w środowisku literackim jeździł ze swoim stoiskiem antykwarycznym,
które ze względu na niezwykłą kolekcję cieszyło się niemałym zainteresowaniem.


Łukasz opowiedział o najnowszej plotce, która bardzo go nurtowała. Kilkanaście kilome-
trów za miastem miał powstać Salon Literacki prowadzony przez jedną z krytyczek, znaną w środo-
wisku i poważaną. Miało być to miejsce niezwykłe i dla całej bohemy artystycznej. Coś na miarę
czasów, które wzbierały nowszymi i lepiej prosperującymi miejscami kultury i sztuki. Kacper czuł
się tą informacją niezwykle zainteresowany. Owszem, pokazywał niekiedy Antoniemu swoje teksty,
jednakże miejsce takie jak Salon literacki mogłoby spowodować, że ktoś jeszcze dowiedziałby się
o jego twórczości, która z każdym kolejnym miesiącem coraz bardziej wymuszała chęć zarzucenia
zasłon pisania dla samego siebie.


Zdarzało się, że rozmowę z Łukaszem przerywał dzwonek zawieszony nad drzwiami, rów-
nie stary jak książki, które gromadzono w antykwariacie. Do sklepu wchodziły różne osoby, zdarza-

Free download pdf