Słowa, które rzucają cień

(MateuszZeniuk) #1

Kacper opowiedział Natalii przy poranne kawie i prasie o minionym wieczorze. Był zado-
wolony, że w końcu jego zainteresowania czynnie podziela ktoś jeszcze. Natalia cieszyła się z tego
powodu i nawet wręczyła mu prezent – notes ze skórzaną okładką, jaki znalazła kilka dni temu w
sklepie równie uroczym, jak antykwariat, w którym pracował Kacper. - Teraz możesz pisać coś in-
nego, niż dziennik. Wiesz, że na to czekam. - pocałowała go z uśmiechem.


Dzień w antykwariacie mijał leniwie. Po uporządkowaniu książek rozpoczęły się przedobia-
dowe godzin, kiedy do sklepu przychodziło najmniej klientów. Tego dnia jednak antykwariat na-
wiedził niezwykły gość – znajomy Łukasza, znany w środowisku pisarz Jerzy Zdanowski. Był on
szpakowatym, dojrzałym mężczyzną, noszącym marynarkę oraz sztruksowe spodnie. Przywitał się,
zdejmując kapelusz i stanął przy ladzie. Zaraz Łukasz zaprosił go na kawę na zaplecze, ale ten od-
mówił, szukał bowiem kilku konkretnych tytułów, jakich brakowało mu w domowej bibliotece.
Jako że mężczyzna był już w przejrzałym wieku, Łukasz poprosił Kacpra, aby ten pomógł pisarzo-
wi przenieść książki, na co z rezolutnym uśmiechem Kacper zgodził się. Miał w tym też swój inte-
res – spotkanie takiej osoby obfitowało w możliwość podpytania go, między innymi o nowy Salon
literacki, na który, już razem z kolegami, mógłby wprosić się, na czym ogromnie mu zależało. Za-
pytał o to po dłuższej rozmowie, która ciągnęła się monologiem pana Zdanowskiego przez tematy
ciekawe i nurtujące, ale opływające również w nazwiska, o których Kacper nie miał pojęcia, co dał
po sobie znać rumianymi policzkami, jakie piekły go za każdym razem, gdy usłyszał nieznane mu
nazwisko. Pisarz uśmiechał się wtedy do wewnątrz i miał mały ubaw z młodego antykwariusza,
który z powagą o jakiej już doświadczony pisarz nie pamiętał, traktował literacką rozmowę. Na
szczęście pan Zdanowski należał do tych osób, które z przymrużeniem oka i bezinteresowną
wdzięcznością traktował ludzi młodych. Zaprosił Kacpra na otwarcie salonu, które dla pisarza było
zaledwie kolejnym spotkaniem towarzyskim, a dla chłopaka upragnionym szczytem pięknym i trud-
nym do zdobycia. Kacper mógł zabrać ze sobą kolegów, o czym poinformował ich od razu w dro-
dze powrotnej. Cieszył się ogromnie, zadzwonił również do Natalii, która nie mogła wyjść z podzi-
wu, jak Kacper jest radosny, jakby nie znała go od tej strony.


Wieczorem nie było dla Kacpra innego wyjścia. Chciał w skupieniu raz jeszcze odtworzyć
swoje wnętrze i przelać na papier kilka słów, które ułożyły się w pierwsze od dłuższego czasu zda-
nia, jakie odzwierciedlały również jego styl – nieco antykwaryczny, na pozór depresyjny i egzysten-
cjalny. Zaczął zapisywać białe kartki słowami, które same sypały się z jego wnętrza.

Free download pdf