Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

myjąc zębów, skinął ku kolegom, po czym z prędkością
światła wyprysnął na zewnątrz akademika. Zaskoczył się
panującą na dworze duchotą, bo choć był listopad, to
pierwsze jego dni niewiele różniły się pod względem
temperaturyodtychwrześniowych.
Alecóżtoznaczyłodlajegowytrzymałegoorganizmu!
W dwie minuty znalazł się na przystanku Politechnika.
Prawieodrazuprzyjechał tramwajnumer 6 ,któryzmierzał
kuDworcowiGłównemu.Jannienależałjużdoosób,które
traciłyrównowagęzawsze, gdypojazdwykonywałbardziej
łagodneczyteżbardziejostrezakręty.Wyćwiczyłjuższtukę
napinania odpowiednich mięśni w wymagających tego
momentach– ot, taka rekompensata za to, że nie biegaani
nie ćwiczy już tak dużo, jak za czasów podstawówki,
gimnazjumczyliceum.
Gorączkowo dopytał jakiegoś mężczyznę o godzinę, a
słysząc, że dochodzi 10 : 40 , został zmotywowany, by biec
jeszcze szybciej na odcinku przystanek – peron. Przebiegł
środkiem galerii Avenida zwracając na siebie uwagę
hałasem spowodowanym przezkółkawalizki. Znajdującsię
w głównym holu, gdzie po swojej lewej stronie miał kasy
biletowe, a prawa ściana była przeszklona odsłaniając tym
samym panoramę części Poznania, zaledwie kątem oka
zerknął na niebieską tablicę zwisającą z sufitu. W ułamku
sekundy odszukał informację o tym, iż pociąg w kierunku
Lubowa odjedziez peronutrzeciego. Zszedł po ruchomych
schodach już spokojnie, gdyż uświadomił sobie, że się nie
spóźni,ba,zostaniemunadwyżkajakichśdziesięciuminut.
Gdy stanął na początku przeogromnej platformy
powstałej z tysięcy ton bruku i betonu, zza chmur wyszło
słońce, choć jemu było zimno. Wielopoziomowa budowla
stacji Poznań Główny i Avenidy skutecznie chroniła go
przed promieniami. Jan do samego końca pewien był, iż
ubranieczarnegogolfuokażesiębyćdobrympomysłem,ot,
takąonmiałzdolnośćprzewidywania!
Słońcelasowałotramwajeokolorachzawilcóww trawiena
podwórku jego domu pod topolami. Poznań tętnił już

Free download pdf