Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

oficjalna,składającasięzprzemówieńpracownikówuczelni.
Rektor w dziwacznych, futerkowych szatach, jakich nigdy
nie nosiływładzeani szkół podstawowych, ani gimnazjów,
ani liceów, szatach tak dziwnych, że Amelija, na ogół
obeznana w świecie – wszak to sama Amelija Dasza
Riekowa!–nieznałanazwy.
Cośzastukało. Coś, jakieśwynaturzenie... amoże bardziej:
ktoś.
Ktoś otworzył drzwi na oścież, ten ktoś z pewnością
powiniennakolanachprzepraszaćzazakłócanieceremonii.
Pan JanKowalski-Meilenstein, mężczyznadwudziestoletni,
odziany w tensam, dobrzeskrojonyi perfekcyjnie dobrany
dowysportowanego, choćmałychrozmiarów ciałagarnitur,
wszedł do sali. Miał rozwichrzone włosy i surową twarz o
opadających brwiach, powiekach, i skrzywionych w
grymasie ustach – już Amelija chciała zwrócić się do
Tomasza z retorycznym pytaniem w stylu czy tak wygląda
typowyczłowiekporokunauczelni?

Powstrzymała się, gdy uświadomiła sobie, jak oczywistą
odpowiedźbyuzyskała. PrzecieżJanwyglądatakodzawsze.
Trzymał w ręku tackę z logiem pobliskiej pierogarni oraz
kawę w pojemniku bardziej przypominającym mały
pucharek niż tradycyjny kubek z tworzywa sztucznego.
Krokidzieliłygoodtragedii.
Nie przeprosiwszy, planując się dostać gdzieś do
środkowegorzędumiejsc,w pośpiechu,potknąłsię.Pierogi
wysypały się na granatową wykładzinę. Kawa, rozlewając
się, stworzyła zarówno na jej powierzchni, jak i na
odświętnym stroju Jana, niezmywalne plamy. Pucharek, w
sposóbjakbyironiczny, rubaszny, absurdalnyi groteskowy,
w sposób nadający totalnegokomizmu nietylkotej chwili,
ale i całej epoce zaczynającej się w salce parafialnej przy
lubowskim kościele, a kończącej się na Politechnice
Poznańskiej... grawitacja postawiła na głowie mężczyzny
niczymnapodstawce.
Zdawałoby się, żenaczynie było wypełnione czymś innym
niżkawa,bardziejpodniosłymimniejprzyziemnym,chyba,

Free download pdf