Kobieta podnosi się z ławki kościelnej. Nie klękając przed
ołtarzem, spogląda impertynencko na moderatora. Ostatecznie
zajmuje miejsce przy mównicy.
Inżynier Florkowska:
Pana Bitterbösa przyuczam do zawodu od kilku tygodni.
Miałam poważne wątpliwości co do zatrudniania go, jednak ze
względu na braki kadrowe utrzymujące się od długiego, oj,
naprawdę długiego czasu oraz na zerowe zainteresowanie
publikowanymi w prasie ogłoszeniami, poczułam się zobligowana,
by przyjąć go do pracy. Pomagał mi w operowaniu Detektorem
Dusz, tam, na wzniesieniu, a od niedawna – również w procesie
zbierania danych i tworzeniu rekomendacji dla taksonomów,
pedagogów, antagonistów i duchownych...
Bitterböse przytakuje z dumą i szturcha ramieniem Magister
Jadacznicę.
Inżynier Florkowska:
...Jednak ostatnimi czasy postanowiłam kontrolować go
mniej. Przyznaję, że nie widziałam ostatnich kart z danymi i
rekomendacjami, pozwoliłam mu na samodzielność.
Ministrant Moderator:
Dlaczego?
Inżynier Florkowska:
Ufam ludziom. Początkowo zachowywał się niezdarnie, ale
uważam, że trzeba w ludziach kształtować wewnątrzsterowność.