- No, nie wiem. Jakoś nie pomyślałam, żeby was zaprosić – odpowiedziałam zgodnie
z prawdą. Od śmierci moich rodziców zdarzyło mi się zaprosić kogoś na swoje urodziny
może raz i na pewno nie było to w zeszłym roku. - To może czas, żeby pomyśleć? – zasugerował dziadek, brzmiąc zupełnie tak, jakby
mówił: „To jest już zdecydowanie najwyższy, żeby Ola zaprosiła nas do swojego mieszkanka
i przygotowała jakąś przyzwoitą imprezę”. – Ja nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać.
Nie, nie. Sama musisz dorosnąć do podejmowania godnych decyzji. - Tylko, że ja mam ostatnio dość dużo pracy – podjęłam, nie wiedząc za bardzo jak
nazwać swój udział w Stowarzyszeniu Nieformalnego Cierpienia, nie wspominając jego
nazwy. Nawet gdybym powiedziała, że dołączyłam do nowej grupy wsparcia, z którą
spotykam się regularnie, dziadek zarzuciłby mi zapewne, że interesuję się wyłącznie obcymi
ludźmi, a rodzinę zostawiam na boku. - Jakiej pracy? – zapytał dziadek. – Poszłaś wreszcie do jakiejś pracy?
- No, może nie do końca do pracy, ale mam ostatnio dużo spotkań poza domem.
Na szczęście dziadek nie zdecydował się dopytywać mnie o szczegóły. No tak,
pewnie dlatego, że spotkania, również z ludźmi spoza rodziny, nie są przecież niczym
spektakularnym. - Porządna osoba powinna mieć czas i na pracę, i na spotkania z rodziną, i na
spotkania ze znajomymi i na wszystko, co należy wykonać.
Chciałam powiedzieć, że ja wcale nie jestem porządną osobą, a w każdym razie na
pewno nie jestem za taką uznawana, ale zdecydowałam się przemilczeć ten fakt, by nie
dolewać oliwy do ognia. - Nikt nie wymaga od ciebie urządzania jakichś wystawnych przyjęć, dziecko. Nie
musisz wynajmować żadnej sali. To twoje mieszkanie jest przecież całkiem duże i z
pewnością się tam jakoś zmieścimy. Nie w takich warunkach już się nasza rodzina spotykała!
Nie musisz nawet wszystkiego gotować, bo ciotki pewnie same chętnie coś przywiozą, kiedy
usłyszą, że je zapraszasz. Bo, wiesz, ciotki umieją znaleźć na wszystko czas i są hojne w
okazywaniu wdzięczności. I nie musisz nawet jakoś szczególnie sprzątać, jeśli nie chcesz.
Jakoś przemęczymy się w brudzie, jeśli nie będzie innej możliwości. My nie narzekamy.
Tylko, żeby chociaż było, gdzie usiąść i co zjeść. - Dzięki, dziadku, ale ja i tak obawiam się, że to może być dla mnie problem. No nie
wiem, pomyślę jeszcze – odpowiedziałam w końcu w mój ulubiony sposób. - To pomyśl, dziecko, pomyśl dobrze, bo jak nas nie zaprosisz, to nie masz co liczyć
na żadne prezenty. Prezenty są dla tych, którzy umieją zaprosić. A czasami nawet nie dla
tych, bo ciotka Pulcheria na przykład nie dostała od ciebie jakoś żadnego prezentu, kiedy do
niej przyjechałaś. No ale trudno, my jesteśmy gotowi zrobić dla ciebie wyjątek.
Rzeczywiście nie pomyślałam, żeby podarować coś ciotce na jej urodziny. Byłam
zapewne zbyt mocno skupiona na tym, żeby w ogóle przybyć na miejsce. A życzeń nie
złożyłam, bo bałam się w ogóle do niej odezwać. Pamiętam do dziś, kiedy pewnego roku,
być może jeszcze za życia moich rodziców, złożyłam ciotce życzenia i usłyszałam od niej w
odpowiedzi: „No, proszę, czyli Ola umie nawet sama złożyć życzenia! Ciekawe w takim
razie, dlaczego nigdy się do nas nie odzywa? Nie myśl, że pozyskasz tymi kilkoma słówkami
moją przychylność, dziecko”. Od tej pory starałam się unikać okazji do składania życzeń
członkom mojej rodziny. A przynajmniej ciotce Pulcherii i jej najbliższym.
tatianarevelion
(TatianaRevelion)
#1