W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

zdecydować. Chyba głównie w celu zatajenia rozsadzającego mnie od środka napięcia
zaczęłam bić brawo, kiedy występ kolegi dobiegł końca. Inni również klaskali w dłonie,
mniej lub bardziej entuzjastycznie. Serafin powiedział, że było to bardzo odważne i
inspirujące wystąpienie, a Liam wyznał, że myślał, że nikt nie zdecyduje się na wybór tego
zadania. Felix wyglądał na stosunkowo zadowolonego, rzucając szybko i niepostrzeżenie
„Dzięki” zanim usiadł na krześle.
Następnie przyszła kolej na Tinę, która wykonała z entuzjazmem dziesięć przysiadów
i opadła na swoje miejsce. Ja natomiast poczułam, jakby krew odpływała mi z kończyn, a
serce zaczęło mi bić tak mocno, że byłam przekonana, że Tina musiała je słyszeć. Wreszcie
nadeszła moja kolej. Powiedziałam szybko, że wybieram zadanie polegające na zatańczeniu
do wybranej piosenki i weszłam na scenę, starając się nie tracić wiary w to, że kiedy usłyszę
pierwsze nuty, będę wiedziała, jak się poruszać, a przede wszystkim, że cokolwiek z tego
wyjdzie, liczy się podjęcie wyzwania. Zachowanie moich towarzyszy utwierdziły mnie w
przekonaniu, że w tej grze odwaga ceniona jest bardziej niż dobre wykonanie. Jeśli natomiast
wybrałabym jakieś proste zadanie, czułabym się zobowiązana do wykonania go perfekcyjnie,
a nawet inspirująco, o ile to możliwe, jako pewnego rodzaju rekompensata za „pójście na
skróty”. Popełnienie małej pomyłki w prostym zadaniu wydawało mi się bardziej
przerażające niż popełnienie dużego błędu w zadaniu trudnym i wymagającym. I chociaż
wiele zadań zdawało się ekstremalnie wręcz prostych, w obliczu silnego stresu mogłam
przecież zawsze powiedzieć zamiast „siedem” „trzy”, zamiast „a” „b”, czy też narysować
zupełnie nierówne koło, tak nierówne, że przypomniałoby raczej kwadrat niż koło, albo
przynajmniej jakąś figurę bliżej nieokreśloną. Mogłoby mi też zabraknąć sił, żeby powstać z
półprzysiadu albo nawet przewrócić się, robiąc półprzysiad, choć jeszcze nigdy mi się to nie
zdarzyło. Ale przecież mogło. Gdybym natomiast przewróciła się, wykonując
skomplikowany taniec, nikt nie byłby pewnie nawet zdziwiony. Szczególnie, że nie
zamierzałam przyznawać się nikomu, że kiedykolwiek interesowałam się tańcem
profesjonalnie. A przynajmniej, dopóki nie przetańczyłabym całej długości piosenki bez
żadnej porażki.
Okazało się jednak, że nie miałam nawet okazji przetańczyć całej długości piosenki.
Tak naprawdę już w połowie Serafin zatrzymał muzykę i podziękował mi serdecznie,
oświadczając, że zatańczyłam bardzo ładnie. Zdziwiłabym się, gdyby powiedział, że
zatańczyłam nieładnie. W takim przypadku miałabym chyba wreszcie powód do posądzenia
kogoś o złe intencje. Po komentarzu Serafina wszyscy zaczęli bić krótko brawo, a Tina
uśmiechnęła się do mnie tak, jakby chciała powiedzieć „No, widzisz, jak wszystko wspaniale
się układa! Jesteś już nawet zdolna, żeby wyjść na scenę i się nie przewrócić!”. Poza tym,
nikt więcej nie odezwał się już, szybko przechodząc do zadania następnej osoby. Byłam
przekonana, że to dlatego, że Serafin tak szybko wyłączył muzykę, że nie zdążyłam się nawet
rozkręcić i to, co udało mi się zatańczyć, przypominało raczej nierozgarniętą rozgrzewkę niż
prawdziwy taniec.
W kolejnej turze mieliśmy wybrać zadanie dla drugiej osoby. Tym razem również
przeważał wybór zadań prostych. Zdarzało się jednak również, że ktoś wybrał jedno z
trudniejszych, sprawiając, że kolega lub koleżanka obok wydawali jęk niezadowolenia.
Ostatecznie prawie wszystkim udało się jednak wykonać przydzielone im zadania, choć
niektórzy wykonywali je tak niedbale, że osobiście nie nazwałabym tego wykonanym

Free download pdf