Słowa, które rzucają cień

(MateuszZeniuk) #1

kim krokiem ruszył przed siebie, powoli dochodziła trzynasta.


Jacek razem z ojcem jechali samochodem przez zakorkowane miasto.


  • Chciałem tam być kwadrans przed. - wyjęknął Jacek, patrząc na powolny sznur samocho-
    dów przed nimi.

  • Nic się nie martw, na pewno zdążymy. - zapewniał go ojciec.
    Artur wyszedł z mieszkania i stanął na przystanku, jednak zapomniał wziąć ze sobą telefon
    komórkowy. Biegiem, na przełaj, przez trawniki ruszył z powrotem do mieszkania. Niestety musiał
    pojechać kolejnym autobusem. - Ach, będę tam punkt trzynasta. - pomyślał.


Kompleks uniwersytecki skąpany w szklanym, nowoczesnym metalicznym połysku rozcią-
gał się na pole kilku hektarów. Budynki skupione wokół biblioteki zdawały się zaprojektowane
z kunsztem współczesnej, europejskiej architektury. Budynek, w którym miał odbyć się wykład
zbudowany był na planie okręgu zwieńczonego kopułą. Przed wejściem stały dwie kolumny,
a wszystko zbudowane było z nowoczesnych materiałów, co miało oznaczać odbicie współczesnej
filozofii.


Dobiła godzina trzynasta. Kacper, Jacek i Artur doszli do budynku w tym samym czasie,
jednakże sala wykładowa była wypełniona po brzegi i ochrona budynku przeprosiła za tę sytuację,
ale ze względów bezpieczeństwa nie mogli wpuścić nikogo więcej na wykład.


Stanęli przed budynkiem. Jacek zaczął rozmowę.


  • Czekałem na ten wykład całe życie.

  • Mam to samo. - powiedział Kacper.

  • Może jeszcze nas wpuszczą?

  • Nie ma takiej możliwości, na moje oko przepadło nam najciekawsze wydarzenie roku.

  • Czyli też czytasz Jonsona.

  • To mój guru.

  • I mój.

  • Mamy podobnie. Jacek jestem. - chłopak podał rękę.

Free download pdf