Humory pedagogiczne

(Kasia Kuszak) #1

  • Może zapukam?
    Mimo zapukania nie otworzył im nikt. Wytrwali w ciszy ze
    dwie minuty, może trzy i ktoś zapukał znów. Tym razem doczekali
    się odzewu, jednak jego autor był co najmniej zaskakujący.
    Mąż Magister Heleny w zmechaconym swetrze, jak gdyby
    obojętny na upał, skinął do szachistów i nawet nie przechodząc
    przez próg, wydusił z siebie:

  • Panie Bitterböse... Panie Witterze... moja żona życzy sobie,
    abyście weszli.
    I choć mury zadudniły wesoło, w powietrzu szło powiesić całe
    stado siekier. Mąż Magister Heleny lustrował ich zza brwi szarych i
    krzaczastych, wymownie zapraszając szachistów do środka.
    W przedsionku zastał się zapach płynu do dezynfekcji i
    asortymentu aptecznego, a nieco głębiej – wtórowała im woń
    pizzy. Podłoga skrzypiała i podrygiwała, a z któregoś pokoju
    zdawały się dobiegać odgłosy radia. Zidentyfikowawszy piosenkę
    jako poezję śpiewaną i założywszy, że autorem jest poprzednie
    wcielenie Ducha Estradzistki, Bitterböse zrozumiał, iż to nie radio

  • to znowu sąsiadka, nauczycielka muzyki, znowu odśpiewuje
    codzienny repertuar lub uczy kogoś śpiewać.

  • Życzyła sobie tylko waszej obecności, już tam nie chciałem
    o tym wspominać przy reszcie.
    Skinęli głowami.

  • Gdzie ona jest?

  • W tamtym pokoju, z przeszklonymi drzwiami.

  • Mamy do niej wejść? – pierwszy raz w głosie Jana dało się
    wyczuć niepokój.

  • Tak. Zapraszam.

Free download pdf