W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

  • Słuchaj, a może zostaniesz dzisiaj na noc? Mamy dość miejsca, żeby cię przyjąć i
    byłaby to świetna okazja, żeby się lepiej poznać i spędzić razem czas. Chyba, że masz jakieś
    plany?
    Ta propozycja kompletnie zbiła mnie z tropu. Ich stowarzyszenie było rzeczywiście
    intrygujące i widziałam, że oferuje pomoc, której nie mogłam uzyskać w żadnej formalnej
    placówce, ale i tak czułam się wykończona po rozmowie z Gizelą i całym tym posiedzeniu.
    Co z tego, że znajdowałam się wokół ludzi, którzy może mieli poniekąd podobne problemy
    do moich i starali się mnie zrozumieć, skoro tak naprawdę spodziewałam się po nich chyba
    cały czas takich samych ataków jak od innych ludzi? Prawdopodobnie nikt z mieszkających
    tu na stałe osób nie miał aż tak silnych objawów alergicznych jak ja, bo nie wytrzymałby
    tutaj. Czułam się całkowicie obolała i zesztywniała, dokuczał mi kręgosłup, a poza tym
    znowu chciało mi się pić i miałam wrażenie, jakby spuchło mi gardło. Przeszło mi nawet
    przez myśl, czy nie zaraziłam się od Rochelle jej chorobą, ale od razu odrzuciłam ten pomysł,
    bo przecież mnóstwo osób przebywało codziennie obok niej i jakoś nikt się jeszcze nie
    zaraził, z tego co wiedziałam. Nie, choroba Rochelle z pewnością nie była zaraźliwa. Bałam
    się jednak, że ktoś mógł pomyśleć, że ją symuluję, jeśli upominałabym się o nawodnienie
    zbyt często.

  • Dzięki za propozycję – odpowiedziałam, starając się brzmieć przyjemnie i nie
    przejmować się wysuszonym gardłem. – Ale chyba nie dam rady. Właściwie jestem już
    dosyć zmęczona...
    Nagle olśniła mnie inna kwestia. Nie powinnam przecież zostawać tu tak długo, bo
    jak wytłumaczyłabym się w Urzędzie z całodobowego pobytu w poradni lekarskiej? Z
    drugiej strony jednak, niektórzy z nich przecież nawet tu mieszkali....

  • A jak to jest formalnie uzasadnione, że mieszkacie tutaj na stałe? To znaczy,
    niektórzy z was? Macie jakieś specjalne uprawnienia? – zapytałam.

  • Nie rozumiem – odparła Sabina, patrząc na mnie z pytaniem w oczach. – A jakie to
    ma znaczenie?

  • Jak to, jakie to ma znaczenie? – tym razem to ja się zdziwiłam. – Przecież to
    stowarzyszenie jest tajne, a w Urzędzie mogą zapytać o każdą chwilę, którą spędziło się w
    danym miejscu. Jak wytłumaczę im, że byłam przez całą noc w jakiejś poradni lekarskiej?

  • Żartujesz? – Sabina popatrzyła na mnie, jakbym właśnie powiedziała coś totalnie
    absurdalnego. – Żaden urzędnik nie będzie cię wypytywał o to, dlaczego byłaś jakiejś nocy
    tu, a nie w swoim domu! Poza tym, dlaczego jakiś urzędnik miałby się tym w ogóle
    interesować? Nikt nie nadzoruje nas tu dniem i nocą. Nikt się w ogóle nie dowie!

  • Ale ktoś może przecież sprawdzić historię mojego lokalizatora i zobaczyć w ten
    sposób, że tu byłam – wyjaśniłam szybko.

  • A dlaczego ktoś miałby sprawdzać historię twojego lokalizatora? – zapytała tym
    razem Tina, która od początku sprawiała wrażenie, jakby chciała się włączyć do rozmowy. –
    Oni w Urzędzie na pewno nie mają na to czasu. Lokalizator ma pomóc w znalezieniu
    dowodów, kiedy ktoś jest podejrzany o jakieś przestępstwo, a nie sprawdzać, gdzie każdy
    obywatel był każdej nocy. Czy nie?

  • No, nie wiem... - odpowiedziałam z wahaniem. Argumenty koleżanek nie
    przekonały mnie zbytnio, jako że ja miałam inne doświadczenia z funkcjonariuszami
    państwowymi. – Wolałabym nie ryzykować.

Free download pdf